Retinoidy – pielęgnacja cery podczas kuracji
Retinoidy na receptę stosuję siódmy miesiąc, najpierw Zorac 0,05%, następnie – jako ofiara poretinoidowego podrażnienia skóry – przerzuciłam się na Locacid 500. Przerobiłam przez te siedem miesięcy wszystko, a przynajmniej bardzo dużo. Wysyp pryszczy, łuszczenie, zaczerwienienie, podrażnienie, efekt staruszki aż po wspomniane poretinoidowe zapalenie skóry. Czy coś jeszcze mnie jeszcze może zaskoczyć? Nie wiem. Za to póki co wiem jak poradzić sobie z problemami, których doświadczyłam i jak na co dzień pielęgnować wymagającą, ba – mega wymagającą – cerę w trakcie kuracji retinoidami. Każda cera jest inna i każda zareaguje na retinoidy inaczej, podobnie jest z pielęgnacją w trakcie kuracji – zapewne moje sposoby dla kogoś innego mogą być chybione albo zbyt słabe / zbyt mocne. Mimo to chcę się nimi podzielić, bo dochodziłam do właściwej pielęgnacji przez dłuższy czas i testowanie różnych nietrafionych preparatów kosztowało mnie i moją twarz trochę stresów 😉 Dlatego jeśli moje doświadczenia pomogą komuś przejść tę drogę na skróty – to super, po to je spisuję 🙂
Retinoidy – częstotliwość stosowania
Zarówno Zorac jak i Locacid stosuję 3 razy w tygodniu. Oczywiście dochodziłam do takiej częstotliwości przez pewien czas, ale jak już ją ustaliłam na tym poziomie uznałam, że jest on optymalny i tego się trzymam. Używam retinoidów w poniedziałki, środy i w piątki na noc, w pozostałe dni – nawilżanie i regeneracja. Zdarza mi się jednak, że zamieniam piątek z sobotą 😉 – jeśli w piątek łuszczę się zbyt mocno.
Generalnie moja cera przywykła do takiej kuracji, ale mimo to, wciąż bywa kapryśna. Oznacza to, że po dłuższych okresach kompletnego braku reakcji na retinoidy, przy zerowym łuszczeniu się czy przesuszeniu, nagle – ni stąd ni zowąd, nie mogę zrobić makijażu, bo po prostu się łuszczę. Innego dnia wstaję rano, a moja cera wygląda jak ziemia – jest szara, ziemista i widać na niej każdy por. Albo pojawiają się na niej pojedyncze niespodzianki. Nie pojmuję dlaczego tak się dzieje, bo sądziłam, że po okresie przyzwyczajania następuje… przyzwyczajenie 😉 Czyli jak już ustępują objawy podrażnienia, to efekt powinien być trwały, przynajmniej póki nic nie zmieniam w zasadach pielęgnacji. A tu jak zawsze – niespodzianki. Na przykład nagle podrażnia mnie tonik z aloesu albo żel hialuronowy, który jeszcze tydzień wcześniej był panaceum na moje podrażnienia 😉
Mimo to staram się trzymać harmonogramu, który mi służy i nie robić zbyt wielu odstępstw:
PONIEDZIAŁEK
- rano: woda termalna, hydrolat z kocanki, serum olejowe z witaminą C + żel hialuronowy, filtr SPF30 (zima), krem BB zmieszany z Cetaphilem MD, puder transparentny (bambusowy z jedwabiem) z BU
- wieczorem: demakijaż LRP Lipikar Surgras, hydrolat z kocanki, po 30 minutach – Locacid 500
WTOREK
- rano: woda termalna, hydrolat z kocanki, nawilżanie (Cetaphil lub LRP Cicaplast), filtr SPF30 (zima), krem BB zmieszany z Cetaphilem MD, puder transparentny (bambusowy z jedwabiem) z BU
- wieczorem: demakijaż LRP Lipikar Surgras, hydrolat z kocanki, Cetaphil lub LRP Cicaplast
ŚRODA
- rano: woda termalna, hydrolat z kocanki, serum olejowe z witaminą C + żel hialuronowy, filtr SPF30 (zima), krem BB zmieszany z Cetaphilem MD, puder transparentny (bambusowy z jedwabiem) z BU
- wieczorem: demakijaż LRP Lipikar Surgras, hydrolat z kocanki, po 30 minutach – Locacid 500
CZWARTEK
- rano: woda termalna, hydrolat z kocanki, nawilżanie (Cetaphil lub LRP Cicaplast), filtr SPF30 (zima), krem BB zmieszany z Cetaphilem MD, puder transparentny (bambusowy z jedwabiem) z BU
- wieczorem: demakijaż LRP Lipikar Surgras, hydrolat z kocanki, Cetaphil lub LRP Cicaplast
PIĄTEK
- rano: woda termalna, hydrolat z kocanki, serum olejowe z witaminą C + żel hialuronowy, filtr SPF30 (zima), krem BB zmieszany z Cetaphilem MD, puder transparentny (bambusowy z jedwabiem) z BU
- wieczorem: demakijaż LRP Lipikar Surgras, hydrolat z kocanki, po 30 minutach – Locacid 500
SOBOTA
- rano: woda termalna, tonik PHA, filtr SPF30 (zima), krem BB zmieszany z Cetaphilem MD, puder transparentny (bambusowy z jedwabiem) z BU
- wieczorem: demakijaż LRP Lipikar Surgras, hydrolat z kocanki, Cetaphil lub LRP Cicaplast
NIEDZIELA
- rano: woda termalna, hydrolat z kocanki, serum flavo+C15EF z BU, filtr SPF30 (zima), krem BB zmieszany z Cetaphilem MD, puder transparentny (bambusowy z jedwabiem) z BU
- wieczorem: demakijaż LRP Lipikar Surgras, hydrolat z kocanki, Cetaphil lub LRP Cicaplast
Czasem w piątek jestem tak wysuszona, że zamiast retinoidów stosuję wieczorem Cicaplast, a retinoidy przenoszę na sobotę. Czasem mam akurat kapsułki olejowe z Rossmanna, które stosuję zwykle rano zamiennie z serum z witaminą C. I to jedyne “szaleństwo” na jakie mam odwagę 😉 Wciąż nie mam odwagi stosować serum z lewoskrętną witaminą C i toniku PHA częściej niż raz w tygodniu – ze strachu przed totalnym wyszuszem i podrażnieniem.
W czasie poretinoidowego zapalenia skóry – jak już zorientowałam się, że armagedon na mojej brodzie nie jest efektem “początkowego wysypu”, a po prostu stanem zapalnym, który sobie zafundowałam Zoraciem, na ratunek przyszły mi trzy preparaty – leczniczo Effaclar Duo, Acne Derm i pielęgnacyjnie olej tamanu z BU. Oczywiście powinno się zacząć leczyć taki stan dużo wcześniej, ale ja najpierw uznałam, że pryszcze są efektem początkowego podrażnienia, potem trafiłam do niezbyt rozgarniętego dermatologa, aż w końcu sama odstawiłam Zorac z brody (tu miałam stan zapalny) i zmieniłam pielęgnację aż do czasu wyleczenia skóry. Po kompletnie nieskutecznej przygodzie z maścią z antybiotykiem przerzuciłam się najpierw na tormentiol, a następnie na zestaw Effaclar Duo rano i Acne Derm wieczorem, co drugą noc. W pozostałe dni – regeneracja naskórka Cicaplastem i nawilżanie Cetaphilem MD. Po wdrożeniu takiej metody pielęgnacji, błyskawicznie stan mojej skóry zaczął się poprawiać. I do tej pory, jak tylko coś niepokojącego się na niej pojawia – wkraczam z Acne Dermem 🙂
Retinoidy – codzienna pielęgnacja
Postanowiłam stworzyć listę moich osobistych sprzymierzeńców w kuracji, którą publikuję w porządku malejącym, od kosmetyków, które najlepiej mi służyły po obojętne i okresowo zmienne 😉 Lista wrogów mojej cery w trakcie kuracji retinoidami – na końcu wpisu.
Pielęgnacja podstawowa
Cetaphil MD oraz Cicaplast i Cicalfate
Testowałam wiele kosmetyków jako codziennych towarzyszów retinoidów. Generalnie nic poza Cetaphilem MD mnie nie zachwyciło. Cetaphil MD jako jedyny nigdy mnie nie podrażnił, nigdy. Jako jedyny też radził i radzi sobie ze skórkami, które pojawiają mi się na twarzy w okresie większego podrażnienia. Stosuję go regularnie, a także doraźnie na większe płaty schodzącej skóry. Stosuję go także razem z kremem BB czy CC, który mieszam z Cetaphilem na dłoni przed nałożeniem – bez tego nie miałabym najmniejszych szans na stosowanie na twarz czegokolwiek barwiącego… Zmieszanie kremu z podkładem niweluje w 100% (w okresach pogorszenia w 90% ;)) suche skóry łuszczące się lub schodzące płatami z buzi.
Zarówno Cicaplast La Roche Posay jak i Cicalfate Avene mnie nie zachwyciły… Stosuję je, bo mnie nie podrażniają i być może robią swoje regenerując naskórek i odwalając robotę niewidoczną dla moich oczu, ale na pewno nie działają na widoczna suchość i odczuwalne przesuszenia tak skutecznie jak Cetaphil MD. Oczywiście mówię wyłącznie o mojej skórze, no bo o czyjej mogłabym mówić 😉 W każdym razie – w moich eksperymentach oddaję palmę pierwszeństwa Cetaphilowi 🙂
Lipikar Surgras
W początkowym okresie stosowania retinoidów nie zrezygnowałam z tradycyjnych środków do demakijażu, jak choćby płyn micelarny Bourjois. Błąd! Bardzo szybko niemal wszystko zaczęło mnie podrażniać – powodować zaczerwienienie i pieczenie. Próbowałam też płynu micelarnego Dermedic Hydrain H3, niezły, ale tak naprawdę najbardziej komfortowo moja skóra poczuła się po tym, jak zaczęłam używać żelu do mycia skóry suchej – Lipikar Surgras La Roche Posay. Wspaniale radzi sobie z nieczystościami, a jednocześnie zupełnie nie podrażnia, zupełnie nie wysusza, ale też nie zapycha. Pielęgnuje, oczyszcza, nie podrażnia. Najlepszy 🙂
Hydrolat z kocanki
Bardzo lubię 🙂 Łagodny, delikatny, idealny po demakijażu i rano, zaraz po przebudzeniu. No, zwykle zaraz po kawie 😉 Jeszcze się na nim nie zawiodłam, do tego faktycznie pielęgnował moją skórę w czasie poretinoidowego zapalenia. Pachnie naturą – nie, nie jest to “zapach” kupy, po prostu roślinno-ziołowy aromat, bez mylących upiększaczy.
Woda termalna
Pierwszy kosmetyk, po który sięgam rano – szczerze mówiąc długo nie wierzyłam w jego jakąkolwiek moc. Ale przy podrażnieniu skóry okazał się zbawienny – chłodzi, uspokaja cerę.
A to zestaw do makijażu 🙂
Pielęgnacja w okresie podrażnienia (wysypu)
Olej tamanu
Stosowałam punktowo na niedoskonałości, zwykle rano albo w ciągu dnia. Miałam wrażenie, że ładnie przyspiesza gojenie, regeneruje i powstrzymuje rozprzestrzenienia się wysypu. Być może dzięki niemu (i pewnie też dzięki Acne Derm) po ustąpieniu zapalenia nie zostały mi na buzi żadne pamiątki – plamy, przebarwienia czy blizny.
Acne Derm
Tylko w okresach podrażnienia i stanu zapalanego, wyłącznie punktowo i tylko na noc, zamiast retinoidów. W moim przypadku zapalenie dotknęło brodę i okolice, musiałam całkowicie zrezygnować z nakładania Zoracu w tym miejscu, za to co wieczór po demakijażu i dokładnym wysuszeniu skóry stosowałam Acne Derm i tylko to. Nic nie nakładałam ani wcześniej ani później. Acne Derm nie tylko pięknie poradził sobie z pryszczami, ale również cudownie rozjaśnił mi skórę i wyrównał jej koloryt – zrobiła się jasna, matowa i jednolita.
Effaclar Duo
Stosowałam codziennie rano, zaraz po umyciu twarzy, na całą podrażnioną skórę. Po ok. 10 minutach nakładałam kolejne kosmetyki – krem z filtrem i krem BB lub CC zmieszany z Cetaphilem. Czasem, jak byłam bardziej niecierpliwa, a raczej zniecierpliwiona przedłużającym się zapaleniem, na Effaclar Duo dodatkowo nakładam olej tamanu albo… tormentiol.
Borasol
Kwas borowy (Acidum boricum) – stosowałam krótkotrwale (max. 3-4 dni) w postaci okładów na pryszcze. Odkaża i zapobiega rozprzestrzenianiu się bakterii czy innych drobnoustrojów i dalszego ich namnażania. Znam skutki uboczne i przeciwwskazania, jednak zdecydowałam, że stosowany krótkotrwale jednak pomoże, a nie zdąży zaszkodzić. Mam wrażenie, że to była słuszna strategia.
LRP Cicaplast
Na noc, naprzemiennie z Acne Derm, w celu regeneracji skóry. Nie nawilżał jej jakoś wyraźnie, ale z całą pewnością pomagał w regeneracji, której moja cera bardzo potrzebowała.
Pielęgnacja uzupełniająca
Obejmuje w zasadzie tylko odmładzające biochemiczne specyfiki – antyoksydanty, żel hialuronowo-peptydowy i tonik PHA6%. Stosuję je regularnie, ale nie codziennie, jeden raz do trzech razy w tygodniu.
Serum Flavo+C15EF
Ze względu na duży potencjał drażniący, mam odwagę stosować je tylko jeden raz w tygodniu. Czasem wydaje mi się, że moja skóra jest gotowa na częstszy kontakt z serum, ale wtedy pojawia się niespodziewany wysusz i skutecznie mnie przed tym powstrzymuje. Szkoda, bo mam wrażenie, że z czasem serum traci na mocy działania, choćbym nie wiem jak dobrze je przechowywała i skutecznie chroniła od światła, powietrza i wyższych temperatur.
Serum-olejek z witaminą C 10%
Przyjemne, olejowe serum z witaminą C rozpuszczalną w tłuszczach i z dodatkiem witaminy E. Nie podrażnia, nawet nieco nawilża, polecane dla sób o cerze wrażliwej i ja sie pod tym podpisuję. Mieszam je z żelem hialuronowo-peptydowym i stosuję ok. 3 razy w tygodniu.
Tonik PHA6%
Jest bardzo delikatny i silnie nawilża, co daje się wyraźnie odczuć już w trakcie aplikacji. Przy pierwszych kilku użyciach powodował zaczerwienienie i lekkie szczypanie, które ustępowały stosunkowo szybko – maksymalnie do kilu minut po użyciu. Z czasem burak ustąpił, czasem trochę szczypie, ale delikatnie i bardzo krótko. Wierzę w jego antyoksydacyjne i nawilżające działanie, choć trudno mi je ocenić w kontekście całej pielęgnacji i wymienić jego konkretne zasługi. Jeśli jego głównym działaniem jest odnowa komórkowa i poprawa kolorytu oraz struktury skóry, to zdecydowanie widzę te rezultaty u siebie, choć ciężko mi jednoznacznie ocenić co jest czego zasługą 😉 Może to też efekt kompleksowej kuracji.
Żel hialuronowo-peptydowy
Jedyny, który mi przypadł do gustu, ze wszystkich żeli, które stosowałam. Jednak nie stosują go solo, jedynie razem z serum z witaminą C. Nie obserwuję żadnego efektu liftingu, nie ma się co czarować 😉 Nawilżenie – owszem, lubię też poślizg jaki daje przy nakładaniu. Nie jestem pewna co do redukcji zmarszczek i jestem pewna, że nie liftinguje. Mimo to lubię go.
Retinoidy i ich wrogowie
Największym zaskoczeniem był dla mnie fakt, że moja buzia w czasie kuracji retinoidami nie toleruje… soku z aloesu. Kupiłam go w trakcie poszukiwania sposobu na poretinoidowe zapalenie skóry, ze względu na jego właściwości nawilżające, regenerujące, przeciwzapalne, antybakteryjne, antyoksydacyjne i wspomagające gojenie. Niestety, każde użycie kończyło się koszmarnym zaczerwienieniem skóry twarzy, nierówne buraczkowe plamy i pieczenie. Dziwne, trochę szperałam na ten temat w sieci i w zasadzie nic nie potwierdzało mojej reakcji, aż w końcu znalazłam artykuł, w którym stwierdzono, że w przypadku skóry wrażliwej aloes może ją dodatkowo podrażniać: http://wieczniemloda.com/sok-z-aloesu-wlasciwosci-dzialanie-i-zastosowanie-6641.
Wszystkie dotychczas stosowane i lubiane kosmetyki do demakijażu – płyny micelarne, nawet te rzekomo najdelikatniejsze, jak np. Bourjous, powodują szczypanie, pieczenie, zaczerwienie i ogromny dyskomfort. Z całej linii toleruje jedynie dwufazowy płynu do demakijażu oczu, zresztą to jedyny specyfik do demakijażu oczu, który radzi sobie z wodoodpornym tuszem i ani trochę nie podrażnia moich wybitnie wrażliwych oczu.
Wszystkie kosmetyki kolorowe – fluidy, podkłady, pudry, za wyjątkiem kremu BB lub CC Balea z niemieckich drogerii DM, ale tylko w postaci mieszanki z Cetaphilem i za wyjątkiem pudru transparentnego z Biochemii Urody. Akurat używam bamusowego z jedwabiem, ale przypuszczam, że każdy z tych naturalnych pudrów by mi służył. Wszystko pozostałe szczypie, roluje się, uwydatnia łuszczącą się skórę, nawet wtedy jeśli nie widać jej przed nałożeniem kolorówki. Kiedyś ukochany krem BB Astora: Lift Me Up 10 in 1 Anti Aging BB Cream, moje must have w codziennym makijażu starzeje się razem ze mną na półce 😉 Podobnie z fluidami – wszystkie musiałam odstawić, bo zupełnie nie nadają się do stosowania łącznie z kuracją retinoidami.
Retinoidy – trudna miłość
Podsumowując – retinoidy to trudna miłość 😉 Ciężko je ujarzmić i uznać, że już się wie o nich wszystko. Ja za każdym razem kiedy już układam sobie jakoś z nimi życie i wydaje mi się, że “jest dobrze”, zostaję czymś zaskoczona. Najczęściej jest to nawrót łuszczenia, na szczęście – krótkotrwały i miejscowy, w okolicach ust. Choć ostatnio kilka zaczerwienionych łuszczących się placków pojawiło się w dole mojego lewego policzka. Ale generalnie już wiem jak sobie z takimi niespodziankami radzić i radzę sobie, szybko i skutecznie. Czasem zdarza się kilka dziwnych krostek, ale one też szybko ustępują – właściwie są to jednodniówki.
Po miesiącach prób i doświadczeń doszłam do pielęgnacji, która na razie mi odpowiada i jest skuteczna. I póki retinoidy znów mnie czymś nie zaskoczą, zostanę przy niej na dłużej. A z tego co widzę moja buzia podrażniania retinoidami najbardziej lubi:
- Cetaphil – bo radzi sobie z łuszczeniem i nawilża
- Cicaplast – bo naprawdę regeneruje
- Hydrolat z kocanki – bo moja skóra dobrze się po nim czuje
- Lipikar Surgras – bo zmywa makijaż skutecznie, bez najmniejszego podrażnienia i bez poczucia ściągnięcia i wysuszenia skóry
Poza tym, zaczął się kwiecień, zbliżają słoneczne dni, i zapewne czeka mnie nie długo przerwa w kuracji retinoidami. Powoli już obmyślam plan na pielęgnację letnią, ale jeszcze nic rozsądnego nie wymyśliłam 😉 Jak ktoś ma pomysł jak podtrzymać efekty kuracji i co stosować przez te kilka słonecznych miesięcy – chętnie posłucham, podpowiedzcie proszę 🙂 Na razie rozważam Redermic R albo Triacneal, ale jeszcze muszę poczytać i przeanalizować możliwości. Może jakiś delikatny kwas słońcoodporny? Jestem otwarta na podpowiedzi i Wasze doświadczenia 🙂
witam,
dopiero trafiłam na Twojego bloga ale bardzo sie cieszę, ze udało mi sie tu dotrzeć gdyż poruszasz tematy, które w tej chwili sa mi bardzo bliskie 🙂 od jesieni tez zaczęłam swoją przygodę z retinoidami, ale w związku z tym, ze mam cerę naczynkową, to boje sie sięgać po te mocniejsze produkty na receptę. Koncentruje sie zatem na ofercie dermokosmetycznej. Jeżeli chodzi o te preparaty, to jeżeli chcesz na lato dać odpocząć swojej skórze, to moim zdaniem zdecydowanie najdelikatniejsze sa Redermic R LRP i jeszcze lepiej mi służące kremy z retinolem Vichy. Triacneal to dla mnie kiler, używałam pare razy zimą w charakterze silniejszej kuracji, ale potem przez tydzień chodziłam czerwona jak burak, bo moje naczynka dostawały szału po takim traktowaniu 🙂
Chciałabym sie podzielić jeszcze jedna moja obserwacją. Moja skóra nie lubi retinoidów i w czasie kuracji pielęgnacja jest trudna – dokładnie tak jak Ty to opisujesz. Dlatego w marcu na pare tygodni musiałam sie poddać i dałam jej odpocząć. Po dwóch tygodniach nie mogłam uwierzyć, jak piękna mam cerę – dosłownie lśniła blaskiem, porcelana bez jednego nawet wyprysku! Wiem, ze to zasługa wcześniejszego jej męczenia retinolem. I teraz wiem tez, ze warto to robic. Teraz zaczęłam kolejna, w moim przypadku bardzo delikatną kuracje, wybrałam tym razem Retises Sesderma 0,25, skóra już po trzech użyciach kaprysi, ale po zużyciu całej tubki zamierzam zrobić przerwę i cieszyć się ładną cera przez całe wakacje! A od jesieni od nowa będziemy walczyć z oznakami upływającego czasu 🙂
Powodzenia w Twoich zmaganiach i na pewno bede tu zaglądać cześciej,
Karolina
Część Karolina 🙂 Dziękuję, że tu zajrzałaś i podzieliłaś się swoimi doświadczeniami. Ciekawa jestem czy ja też tak zareagowałabym na Triacneal, niby nie mam cery naczynkowej, więc może spróbuję? Na razie jeszcze używam Locacidu i mam go dość sporo w tubce, więc jeszcze nie nie planuję odstawienia, może jak się zrobi więcej słońca to po prostu zredukuję częstotliwość do 1 raz w tygodniu? Sama nie wiem jeszcze jak to rozegrać 😉
Pozdrawiam serdecznie i życzę wspaniałej cery! 🙂
Mnie też chyba dopadło poretinoidowe zapalenie skóry, w 3cim miesiącu stosowania atredermu, kiedy cera się ladnie oczyscila, zaczęły pojawiać się dziwne zmiany, czerwone grudki i placki z treścią wodną, umiem je odróżnić od tradzikowych, bo trądzik przeciez mam. Przerzucilam sie na locacid, ciągle to samo, mimo że krostki schodzą dość szybko, to trzeba jakos interweniować. Odstawiam narazie locacid, zaufam acnedermowi, zobaczymy co dalej będzie sie działo. Pozdrawiam, wspanialy blog 🙂
Dziękuję Aga 🙂 Ja po Locacidzie też nie mam idealnej cery, ale to nie jest TAKI ARMAGEDON jak miałam po Zoracu. Chyba spróbuję Atrederm następnym razem, jesteś kolejną osobą, która mnie kusi tą wersją retinoidów 😉
Pozdrawiam serdecznie 🙂
Ja tez zrezygnowalam z Zoraca.coraz wiecej slonca,poczeka do jesieni.
Kupilam i stosuje od 2 tygodni krem 1% retinol od Paula Choice i jestem zadowolona,oprocz retinolu ma antyoksydanty,wit C,ceramidy i peptydy.
Mnie tez aloes bardzo uczulal jak uzywalam Zorac.
Moj patent na makijaz przy retinoidach to krem zmieszany z odrobina mineralow ,zero podraznien.Super sprawdzil sie tez podklad DR Hauschka,wydaje mi sie,ze rowniez pielegnowal moja poretninoidowa skora.gdyz jak zmywalam po pracy makijaz to skora byla ukojona,bledsza.
A który produkt Pauli kupiłaś? Ten może http://www.paulaschoice.com/shop/skin-care-categories/retinol-treatments/_/Clinical-One-Percent-Retinol-Treatment/? Ja cały czas jeszcze Locacid, ale na razie spędzam większość dnia w biurze, więc zwlekam z odstawieniem.
Też uważam, że mieszanie podkładu z kremem / kremu BB / CC z kremem (dla mnie Cetaphil jest bezkonkurencyjny) przynosi najlepszy efekt i nie pali żywym ogniem 😉
Z Dr Hauschki lubię puder transparentny, podkładu nie testowałam, ale dzięki za rekomendację 🙂 Puder jest świetny.
Tak to wlasnie ten krem Clinical uzywam.Rekomendowalo mi go wlasnie wiele osob,ze jest wyjatkowy i powiem tak…jest wyjatkowy 🙂 Uzywalam mnostwo kremow z retinolem.Te,ktore ty teraz uzywasz,i te mocniejsze z Avene i najrozniejsze sera z retinolem i powiem,ze krem od Pauli bije wszystkie na glowe.Mniejsze pory,ujednolica kolor skory,rozjasnia przebarwienia i jakos tak “zageszcza” skore(tego efektu nie mialam po zoracu).Polecam z reka na sercu 😉
Sluchajcie gdzie można kupić ten krem Paulachoice? Czy tylko w Stanach?
Można w polskim sklepie online: http://www.sklepestetyka.pl/paulaschoice
Bardzo dziękuję☺
Ja używam Effaclar duo Unifant – pomaga w maskowaniku niedoskonałości i nie zaburza całej kuracji. Wcześniej stosowałam sam krem tonizujący bez koloru, a Unifant jest moim niedawnym okryciem i jest świetny.