Sezon na retinoidy!
Sezon na retinoidy w pełni! A ponieważ to już mój trzeci rok z kuracją retinoidami, to doświadczeń mam coraz więcej i coraz lepiej radzę sobie z ujarzmianiem ich ciemnej strony 😉 Zresztą niebawem przyjdzie czas na podsumowanie mojej trzyletniej przygody z retinoidami, bo po tak długim czasie mogę z czystym sumieniem napisać czy faktycznie są cudownym remedium na starość 😉 A tym razem wpis będzie o tym jak udało mi się w końcu z nimi dogadać. Bo w tym roku nieco zmieniłam pielęgnację cery w czasie kuracji i wreszcie odnoszę wrażenie, że skutecznie poradziłam sobie ze skutkami ubocznymi retinoidów, takimi jak łuszczenie, swędzenie, zaczerwienie czy wypryski.
Ponieważ jednak retinoidy to przyczajony tygrys, ukryty smok 😉 mogą mnie jeszcze zaskoczyć i problemy skórne mogą się pojawić, ale na razie jest naprawdę dobrze. A przy tym moja skóra jest lepsza niż kiedykolwiek, jeśli chodzi o gładkość, wyrównany koloryt i jednolitą strukturę. Bo niestety grawitacja daje mi się we znaki i to w tej chwili największy problem mojej facjaty, któremu zaradzić nie umiem :/
Jak wygląda mój sezon na retinoidy?
Tretinoina

Uroda 40 plus – sezon na retinoidy – Locacid 500
Po przygodach z poretinoidowym zapaleniem skóry wywołanym przez Zorac, od dwóch lat pozostaję wierna kremowi Locacid 500. Nie jest on aż takim killerem jak Zorac, choć też potrafi nieźle wysuszyć i podrażnić. Oczywiście powoli przyzwyczajałam skórę do retinoidów i wprowadzałam je do pielęgnacji stopniowo, przez okres kilku tygodni. Teraz stosuję Locacid 3 razy w tygodniu i wydaje mi się, że jest to optimum, którego raczej nie planuję zmieniać – chyba, że mi odbije z końcem kuracji, jeszcze nie wiadomo 😉 Do wiosny w końcu pozostało trochę czasu.
Wraz z rozpoczęciem kuracji zrezygnowałam z wszelkich kosmetyków, które potencjalnie mogłyby mnie podrażniać. Odstawiłam serum z witaminą C – Flavo+C15EF, drogeryjne płyny do demakijażu oraz kremy pielęgnacyjne. Nie stosuję maseczek, peelingów drogeryjnych, ampułek. Wydaje mi się, że doszłam do absolutnego minimum pielęgnacyjnego.
Demakijaż
Już od jakiegoś czasu stosuję OCM, czyli oczyszczanie twarzy olejem. Początkowo sama sporządzałam mieszanki olejów, a ostatnio odkryłam gotowy olejek hydrofilowy, z ciekłym emulgatorem ze sklepu Zrób sobie krem – Olejek pachnotka-migdał, z którym bardzo się polubiliśmy. Recenzja wkrótce 🙂
Mam przeświadczenie graniczące z pewnością, że ten sposób demakijażu bardzo sprzyja kuracji. Oleje nie dość, że są dla mojej skóry niezwykle łagodne i delikatne, dodatkowo nawilżają i zmiękczają podrażnioną retinoidami skórę. Co tu dużo mówić – kocham ten sposób usuwania makijażu i nie wyobrażam sobie powrotu do gotowych płynów, choćby najdelikatniejszych miceli świata 😉
W dni, w które stosuję retinoidy zmywam makijaż wczesnym wieczorem, tak, żeby od demakijażu do nałożenia kremu upłynęło co najmniej 20 minut. Zwykle upływa dużo więcej. Przerwa między demakijażem a nałożeniem retinoidu pozwala skórze odpocząć i łagodzi ewentualne podrażnienia.
Linomag maść

Uroda 40 plus – sezon na retinoidy – Linomag
To moje odkrycie sezonu! Jest to tłusta maść, ale nie jest “tępa” i stosunkowo dobrze się rozprowadza. Stosuję ją rano, przed nałożeniem filtra, czasem także wieczorem. Owszem, twarz się po niej mocno świeci. Na noc nie stanowi to żadnego problemu, a w dzień bardzo łatwo można nad tym zapanować. Mojej cerze wystarcza wykończenie makijażu pudrem transparentnym. Ale zaznaczam, że nie mam tłustej cery, nigdy nie borykałam się z nadmiernym świecieniem się twarzy i nie mam obsesji na tym punkcie. Nie wiem czy sam puder sprawdzi się w przypadku cer tłustych z tendencją do błyszczenia, ale w moim przypadku jest to metoda doskonała.
Linomag zalecany jest przy odparzeniach, łuszczycy i nadmiernej suchości. Dzięki wielonienasyconym egzogennym kwasom tłuszczowym – linolowemu i linolenowemu, skóra szybciej się regeneruje. I w moim przypadku ta maść za 11 złotych działa zdecydowanie lepiej niż drogie apteczne specyfiki z ubiegłych lat, jak choćby Cicaplast i Cicalfate. Po nałożeniu nie czuję żadnego dyskomfortu, pieczenia czy szczypania.
Oleje

Uroda 40 plus – sezon na retinoidy – oleje & żel hialuronowy
Z olejami jestem zaprzyjaźniona już od dawna, ale teraz, w okresie stosowania retinoidów, stanowią one podstawę mojej codziennej pielęgnacji. Już od wczesnej jesieni testuję z zadowoleniem olej z nasion Chia oraz olej z Maquiberry w połączeniu z łagodzącym żelem hialuronowym z pantenolem 5%. A od 2 tygodni – serum naturalnie wygładzające Resibo. O efektach tego ostatniego jeszcze ciężko mi się wypowiadać, po tak krótkim czasie stosowania, ale póki co zapowiada się dobrze 🙂

Uroda 40 plus – sezon na retinoidy – Resibo serum naturalnie wygładzające
Olej z nasion Chia wydawał mi się idealny w połączeniu z kuracją retinoidami, ze względu na jego działanie nawilżające, wzmacniające barierę lipidową, regenerację oraz zmniejszenie nadwrażliwości skóry. Jest on polecany do cery atopowej, wrażliwej, łuszczącej się i podrażnionej. I faktycznie sprawdza się u mnie znakomicie.
Olej z Maquiberry z kolei redukuje podrażnienia i stany zapalne skóry, sprzyja gojeniu, nawilża, zmiękcza skórę oraz wzmacnia barierę lipidową naskórka. Dodatkowo poprawia elastyczność. To także był bardzo trafiony wybór.
Oleje łączę z żelem hialuronowym w wersji łagodzącej z pantenolem 5%. Sam pantenol jest skutecznym składnikiem gojącym i regenerującym podrażnioną skórę. Żel hialuronowy z jego dodatkiem nawilża zmiękcza i uelastycznia skórę, poprawia barierę lipidową naskórka, łagodzi stany zapalne. Jest on polecany do stosowania między innymi przed i po zabiegach złuszczających i laserowych, dermabrazji, itp. Bardzo mi odpowiada i z całą pewnością ma swój zasłużony udział w dobrej kondycji mojej cery w trakcie kuracji.
Krem z filtrem

Uroda 40 plus – sezon na retinoidy – La Roche Posay Anthelios XL
Obowiązkowo, bezdyskusyjnie, zawsze. Krem z filtrem musi być 🙂 Nakładam go na twarz potraktowaną 10-15 minut wcześniej olejem z żelem hialuronowym lub samym tylko linomagiem. Po odczekaniu kolejnego kwadransa nakładam makijaż, o którym wkrótce napiszę trochę więcej. Bo sezon na retinoidy to też specyficzne podejście do makijażu.
Samo zaś warstwowe stosowanie kolejnych kosmetyków to nic innego niż layering, o którym pisałam już wcześniej tutaj: https://uroda40plus.pl/layering-warstwowa-pielegnacja-cery-dojrzalej/. Polecam spróbować każdemu, efekty są tego warte, choć czas porannej pielęgnacji staje się nieco wydłużony. Wszystko jest kwestią dobrej organizacji 😉 Mnie udaje się nakładać kosmetyki warstwowo z odczekaniem minimum 10 minut między kolejnymi preparatami, nawet jeśli rano bardzo się spieszę. Po prostu w czasie pomiędzy kolejnymi specyfikami robię wszystko to, co i tak musiałabym zrobić, więc sumarycznie ten czas na poranne pozbieranie się wcale znacząco się nie wydłuża.
Jeśli zaś chodzi o wybór kremu to po wielu próbach i testach wciąż wracam do La Roche Posay Anthelios XL fluid ultralekki. I jak na razie jest to mój absolutny numer 1 spośród wszystkich preparatów z filtrem jakie stosowałam – a stosowałam ich całe mnóstwo. Odpowiada mi jego lekka emulsyjna konsystencja, świetnie się rozprowadza i mnie nie podrażnia. Do tego ma wysoki faktor ochrony anty UVA – PPD 38. Cieszę się, że zrobiłam zapas na zimę, bo na pewno wystarczy mi do nowego sezonu na filtry w aptekach.
I to już koniec 🙂
Nie używam obecnie nic innego poza wymienionymi wyżej preparatami. W mojej szafeczce łazienkowej wieje wiatr – tak jest tam pusto 😉 I smutno, bo kolorów brak – same apteczne tubki i małe buteleczki z brązowego szkła 😉
Wydaje mi się, że to dobry zestaw, bo udało mi się dotychczas uniknąć wszystkich upierdliwych skutków ubocznych kuracji retinoidami. A to już ponad 3 miesiące odkąd ją rozpoczęłam, więc zwykle po takim czasie miałam już za sobą co najmniej drugi zrzut skóry. Być może też moja skóra jest już przyzwyczajona do retinoidów? Ale z drugiej strony myślę, że to jednak zadziałała odpowiednia pielęgnacja, bo przecież każdy sezon na retinoidy rozpoczynamy od powolnego przyzwyczajania skóry do ich silnie drażniącego działania.
Na razie nie opisuję efektów kuracji, bo postanowiłam zrobić dłuższe podsumowanie 3 pełnych lat z retinoidami, jak tylko zakończę ten sezon. Wniosków mam sporo i niestety nie wszystkie są optymistyczne 😉 Ale o tym – na wiosnę 🙂
Witaj clementine 🙂
Niedawno odkryłam twój blogi przeczytałam go od deski do deski, jest genialny i z niecierpliwością czekałam na kolejny wpis. Mam 36 lat i dopiero zaczyna, swoją przygodę z retinoidami, mam cerę wrażliwą, naczynkową, zmarszki lekkie, mimiczne, żadnych przebarwień, to chyba dzięki stosowaniu wysokich filtrów codziennie, bez względu na porę roku, od 7 lat.
Czy byłabyś tak uprzejma i zerknęła na mój schemat pielęgnacyjny? Czy jest ok? Może coś zmienić? A co zastosować latem? Na dzień myślałam o serum z witaminą C + filtry. Z góry bardzo ci dziękuję.
Demakijaż: Kostka Lipikar Surgras La Roche Posay, następnie woda termalna La roche Posay lub tonik ziaja liście manuka – przymierzam się do ocm, i jak tylko skończę kostkę to skusze się na polecany w powyższym poście olej.
Noc: 3 x w tygodniu Avene Triacneal (doszłam do tego po kilku tygodniach i zastanawiam się czy mogę zwiększyć częstotliwość). Może kiedyś spróbuję Locacidu.
W pozostałe dni nawilżacze – glównie La roche Posay Hydreane Rich lub balsam Cetaphil md (moje odkrycie, dzięki tobie :))
Dzień: Któryś z powyższych nawilżaczy + filtr – albo La Roche Posay ultralekki fluid albo emulsja Avene Cleanance spf 50.
Makijaż: odrobina korektora na skrzydełka nosa, tam gdzie mam popękane naczynka + odrobina pudru mineralnego.
To chyba tyle 🙂
Dziękuję, jesteś prawdziwą skarbnicą wiedzy oraz inspiracją.
Pozdrawiam
@catwoman 🙂 Jestem teraz na feriach, ale zaraz po powrocie odniosę się do tego co napisałaś. Pozdrawiam ciepło! 🙂
Dziękuję serdecznie @clemetine, poczekam cierpliwie, udanego odpoczynku, u nas ferie właśnie się skończyły 🙂
@catwoman Dziękuję za cierpliwość 🙂 Twoja pielęgnacja brzmi bardzo rozsądnie, jak ja Ci zazdroszczę wiedzy o filtrach i że zaczęłaś je stosować już przed 30-stką!
Co do Twojego planu- napiszę Ci co ja bym zrobiła, ale pamiętaj, ze nie znam Twojej cery i reakcji i wszystko co piszę opieram na swoich doświadczeniach. Wydaje mi się, że Avene Triacneal spokojnie w sezonie jesienno-zimowym spokojnie mogłabyś stosować codziennie, ewentualnie co 2 dni, lub 2-3 dni z rzędu, dzień przerwy i znów przez 2-3 dni Triacneal. Jeśli wprowadzasz go stopniowo, to taka docelowa częstotliwość nie powinna skutkować żadnymi niespodziankami. Możesz też w sezonie jesienno-zimowym pomyśleć o kwasie migdałowym – jest dobrze tolerowany przez cerę naczynkową, a jednocześnie złuszcza delikatnie, nieco ujędrnia i jak to przy złuszczaniu – może delikatnie spłycać powierzchniowe zmarszczki.
Na dzień wprowadziłabym więcej antyoksydantów – może to być serum z witaminą C naprzemiennie z jakimś innym serum bogatym w przeciwutleniacze.
A jeśli chodzi o zbliżającą się wiosnę i lato, to po odstawieniu Triacneal’u daj skórze zastrzyk antyoksydantów. Przetestuj które jak na Ciebie działają, na dzień to powinno być coś z witaminą C, może być co 2 dni, bo witamina C się kumuluje. W pozostałe dni możesz spróbować preparatów z witaminą E, koenzymem Q10, kwas ferulowym, liponowym, ekstraktami roślinnymi z soi, zielonej herbaty, pestek winogron, ostropestu plamistego, owoców cytrusowych, które zawierają polifenole i flawonoidy. Na noc proponuję coś odżywczego – ale też bogatego w antyoksydanty, może włącz jakieś oleje? Można je śmiało mieszać na przykład z kremem na noc. Możesz tez poczytać o kwasie PHA, który nadaje się na lato, delikatnie złuszcza, mocno nawilża, działa antyoksydacyjnie i przeciwzmarszczkowo.
Mam nadzieję, że nie wprowadziłam zbytniego chaosu w te propozycje, w razie czego – napisz jeśli coś jest niejasne, spróbuję nieco uspokoić myśli i “pióro” i usystematyzować to co napisałam. Pozdrawiam!
Witaj clementine 🙂 BARDZO ci dziękuję za wszelkie wskazówki, są bezcenne! zanim zaczęłam stosować Triacneal, używałam na dzień i na noc serum z witaminą C – najpierw to było Falvo C 15% a ptem Liq CC Legere lub Rich, ale powiem szczerze, że bałam się ich stosować razem z Triacneal, bywają dni że moja skóra jest mocno napięta i wrażliwa i wtedy po prostu się natłuszczam i nawilżam tylko, ale faktycznie, na dzień, pod filtr wrócę do serum z witaminą C.
Wszystko co napisałaś jest dla mnie jak najbardziej jasne, mam już swoje typy co zakupie na lato 😉 Nie bardzo tylko wiem co na lato, na noc właśnie żeby było odżywcze a jednocześnie bogate w antyoksydanty – masz coś konkretnego na myśli?
Jeszcze raz dziękuje z całego serca na odpowiedz, jestem twoją wierną czytelniczką forever.
Pozdrawiam i ściskam mocno!
To prawda, witamina C może podrażniać i ja też używając Zoracu i Locacidu nigdy nie łączyłam ich z czystą witaminą C w postaci kwasu askorbinowego. Właśnie w obawie przed dodatkowym podrażnieniem. Ale od jakiegoś czasu stosuję Tetraizopalmitynian askorbylu, pochodną witaminy C w formie olejowej, która nie podrażnia i jest odpowiednia dla osób o cerze wrażliwej, jak Twoja.
Jeśli masz złe doświadczenia z kwasem askorbinowym, to nie powinnaś go łączyć nawet z delikatniejszym retinoidem jak Triacneal. Albo nie stosuj ich łącznie albo zmień serum z witaminą C na takie, które zawiera jej olejową pochodną. Ja z powodzeniem łączę teraz Locacid z tą pochodną witaminy C. Kwas askorbinowy włączę po sezonie na retinoidy, jak odstawię Locacid, ale w sumie przy Twojej cerze może spróbuj tej formy olejowej. I nie używaj jej na noc, na dzień wystarczy 🙂
Co do propozycji na lato – ja jestem fanką serum wszelkiej maści 🙂 Kremy z Biochemii Urody mi nie wychodzą, nie wiem dlaczego – poza sojowym – wszystkie “psuję”. A serum wydaje mi się takie skoncentrowane i celniej działające. Nie miałam nic konkretnego na myśli, bo nie wiem które marki lubisz i zwykle wybierasz. Ja stosuję głównie kosmetyki z Biochemii Urody, bo są dla mnie najłatwiejsze do przygotowania i jak do tej pory się nie “sparzyłam. Bardzo fajny jest ich eliksir winogronowy, serum antyoksydacyjne z witaminą C (4,5%), serum z granatu i serum z 3 rodzajów róży. Wydaje mi się, że dobrze mieć dwa i używać ich zamiennie. Jeśli samo serum na noc będzie dla Ciebie zbyt mało, dorzuć do tego krem. Ja nie mam problemów z naczynkami, ale czytałam dobre opinie o kremie regenerującym na naczynka z BU. Jeśli nie chcesz się bawić w kręcenie kremu, możesz poszukać gotowego kremu o podobnym składzie – dzika róża, rokitnik, witamina E, witamina B3, jest tu też dodany gotowy kompleks na naczynka: http://biochemiaurody.com/slownik/naczynkacomplex.html.
Pozdrawiam i powodzenia! Jestem pewna, że złuszczanie, które zaczynasz stosunkowo wcześnie plus antyoksydanty dadzą Ci co najmniej 5 lat mniej, a życzę Ci dziesięciu! 🙂