Dermapen – wskazania, przebieg, efekty
Dermapen to żadna nowość w zabiegach anti-aging, ale dla mnie to ubiegłoroczne wielkie odkrycie. Przymierzałam się do niego już zeszłej zimy, ale zanim znalazłam odwagę, pieniądze i odpowiedni gabinet zrobił się maj. Co prawda nie ma bezwględnych przeciwwskazań, żeby przeprowadzać tego typu zabiegi latem, nie są fotouczulające, jednak poraniona, odkryta skóra, jest mocno narażona na promieniowanie UV, skutkujące pojawieniem się przebarwień. Po zabiegu nie wolno eksponować skóry na słońce i nawet zimą zalecane jest stosowanie kremów z wysokim filtrem UV. Dla mnie więc ryzyko przebarwień jest zbyt duże, żeby eksperymentować z dermapenem latem.
I tak oto dermapen zastąpił moją tradycyjną już zimową kurację retinoidami. Na razie jestem po 2 zabiegach, więc mogę omówić wskazania i przebieg oraz póki co cząstkowe efekty. Ale planuję wykonać przed latem łącznie 5 zabiegów w serii i wówczas ocenię całą kurację oraz efekty bardziej rzetelnie. Póki co mam spore nadzieje, choć też świadomość, że nie nie jest to skalpel ani botoks, ostrzykiwanie czy inny zabieg z oferty medycyny estetycznej. Ale też zupełnie świadomie zdecydowałam, z wielu złożonych powodów, że nie chcę botoksu ani ostrzykiwania. Mój pesel jest faktem i zdradzi go wiele mniej lub bardziej oczywistych cech mojego wyglądu. Chcę po prostu wyglądać dobrze, bo wiem, że młodo już nie będę 😉 Nie chce słyszeć – młodo na swój wiek. Wolę – świetnie wyglądasz, promieniejesz.
Co to jest dermapen
Ok, pewnie ktoś kto tu trafił doskonale wie co to jest dermapen, ale i tak w kilku słowach opowiem o zabiegu – na czym polega, jakie są wskazania i przeciwwskazania.
Dermapen jest urządzeniem do mikronakłuwania skóry, kilkunastoma cienkimi igłami o różnej długości, zmiennej w trakcie zabiegu – od 0,25 mm do 2-2,5 mm. Igły umieszczone są w jednorazowym cartridge’u. Mikronakłucia pobudzają naturalne reakcje odnowy skóry. Najpierw powodują mikrouszkodzenia skóry, które intensywnie stymulują tworzenie się nowych włókien kolagenowych. To z kolei pobudza powstawanie elastyny, proteoglikanów i pozostałych rodzajów kolagenu. Efektem końcowym zaś jest ujędrnienie skóry i poprawa jej gęstości. Remodeling skóry, czyli jej przebudowa naprawcza, trwa nawet do kilkunastu miesięcy, w czasie których skóra staje się prawidłowo pogrubiona, gęsta, napięta, elastyczna i nawilżona.
Dermapen po 40 pozwala zatem zredukować oznaki starzenia się skóry – zmarszczki, wiotkość, utratę jędrności i owalu twarzy. Dla osób młodszych z kolei jest to świetna profilaktyka w celu zachowania jak najdłużej zadowalającej kondycji skóry. W obydwu przypadkach trzeba jednak uzbroić się w cierpliwość.
Wskazania do dermapenu
Wskazaniem do przeprowadzenie zabiegu przy użyciu dermapenu są przeróżne problemy skórne, a w szczególności zmarszczki płytkie, zmarszczki mimiczne, rozszerzone pory, wiotka i przesuszona skóra, blizny, hiperpigmentacja, rozstępy, cellulit, wypadanie włosów.
Przeciwwskazania do dermapenu
Niestety nie każdy może się poddać zabiegowi. Przeciwwskazaniami są nowotwory skóry, stany zapalne i infekcje skórne, aktywny trądzik, aktywna opryszczka, tendencja do tworzenia się bliznowców, ciąża i karmienie piersią, zaawansowana i nieleczona cukrzyca, przyjmowanie leków przeciwzakrzepowych, chemioterapia i radioterapia. Tak z grubsza, bo pełną listę przeciwwskazań powinnyśmy uzyskać w gabinecie, w którym przeprowadzany jest zabieg.
Dermapen – zabieg
U mnie wyglądało to tak – najpierw moja twarz zostałą bardzo dokładnie oczyszczona i zdezynfekowana, a następnie solidnie znieczulona. Po nałożeniu kremu znieczulającego minęło dobre 30 minut zanim pani kosmetyczka zabrała się kłucie. Sam zabieg jest bezbolesny, choć są partie twarzy, których nakłuwanie należy do mniej przyjemnych. Ale jest absolutnie znośne, nie ma się czego obawiać. Wraz z nakłuwaniem wgłąb skóry wprowadzane są substancje aktywne z ampułki, o różnym składzie, w zależności od potrzeb skóry. Najczęściej są to formuły anty-aging zawierające witaminy i odmładzające oraz antyoksydacyjne związki chemiczne. Po zabiegu na twarz nakładana jest maska rewitalizująca, która pozwala skórze nieco odpocząć i złagodzić podrażnienia wywołane nakłuwaniem. Cała wizyta, włącznie z wszystkimi etapami – znieczuleniem, nakłuwaniem i maseczką trwa do 1,5 godziny. Następnie, czerwona jak buraczek, wracam do domu, gdzie chowam się na minumum 2 dni.
Pierwszy mój zabieg był klasycznym dermapenem z ampułką anti-aging. Drugi z kolei pani kosmetyczka przeprowadziła w połączeniu z peelingiem chemicznym, typowo przeciwzmarszczkowym. Zabieg łączył ampułkę anti-aging z kwasem salicylowym, ferulowym i witaminą C. Kieruje się go do osób dojrzałych z widocznymi oznakami starzenia się skóry.
Dermapen – po zabiegu
Moja pani kosmetyczka twierdzi, że zaraz po dermapenie traktujemy skórę jak wielką ranę. Nie dotykamy jej brudnymi dłońmi, a w zasadzie staramy się w ogóle jej nie dotykać 😉 Nie przytulamy się buzią do męża, dzieci ani zwierząt. Pościel i ręcznik powinny być świeżo wymienione. Nie malujemy się, rezygnujemy z podkładu, kremu BB, maseczek, peelingów, itp. Zaraz po zabiegu rezygnujemy także z alkoholu, sauny, gorących kąpieli, basenu oraz intensywnych ćwiczeń. A przed kilka tygodni unikamy opalania i ogólnie ekspozycji skóry na słońce.
Nie ma się co oszukiwać, twarz po zabiegu, bez względu na wiek “pacjentki”, jest opuchnięta, skóra czerwona, podrażniona, gorąca i piecze. Ja czułam się jakbym mocno przesadziła ze słońcem 😉 Wg zaleceń mojej pani kosmetyczki nie smarowałam jej niczym aż do wieczora, dopiero po ok. 8 godzinach mogłam przemyć twarz solą fizjologiczną i wacikiem z włókniny (nie zostawiającym żadnych włókien i farfocli) i nałożyć krem nawilżający i regenerujący, pozbawiony substancji drażniących, zapachowych.
I tak przez kilka kolejnych dni – przemywałam twarz solą fizjologiczną i smarowałam kremem, 2-3 razy dziennie. Według mnie najtrudniejszy jest pierwszy i drugi dzień po zabiegu. Nie dość, że twarz jest spuchnięta i czerwona, to uwydatniają się wszystkie jej mankamenty, szczególnie zmarszczki. Efekt rumianej staruszki, dosłownie. Ale już trzeciego dnia nastąpiła zauważalna duża poprawa. Nawet mogłam wyjść do restauracji, choć nie ryzykowałam makijażu 😉
W kolejnych dniach pojawiło się wyraźne złuszczanie. Nie tak silne jak po retinoidach, o czym trochę już pisałam na blogu, m.in tutaj: https://uroda40plus.pl/poretinoidowe-zapalenie-skory/. Niemniej miejscowo skóra widocznie się łuszczyła, szczególnie w tych miejscach gdzie inwazja igieł byłą głębsza. Na szczęście łuszczenie trwa tylko 2-3 dni i dość łatwo można sobie z nim poradzić. Poza tym, podobno, nie u każdego złuszczanie występuje. Po 5-6 dniach nakładam już makijaż, choć myślę, że jestem z tym dość ostrożna.
Dermapen – preparaty po zabiegu
W rozmaitych zaleceniach, w internecie i wśród koleżanek, najczęściej spotkałam się z Alantanem – kremem, nie maścią. Jednak przyznaję, że osobiście zdecydowanie wolę Avène Cicalfate – zarówno krem jak i emulsję Post-Acte. Emulsja jest dużo łagodniejsza i łatwiej się rozprowadza, mniej podrażnia skórę szczególnie tego pierwszego dnia, kiedy piecze najmocniej. Zawiera miedź i cynk, które zapobiegają namnażaniu się bakterii. To mój pozabiegowy ulubieniec.
Z kolei po kilku dniach, kiedy zaczynam się łuszczyć, wybieram bardziej treściwy krem, także Avène Cicalfate. Testowałam też Kermuren Plus, który zawiera 5% mocznika i argininę. Po aplikacji solidnie piecze, ale już po chwili ładnie wycisza i koi skórę, przynosi faktyczną poprawę. Jednak nie polecam stosowania go zaraz po zabiegu, lecz po 2-3 dniach, kiedy zaczerwienie mija, a pozostaje – przynajmniej w moim przypadku – łuszczenie.
Bardzo dobry łagodzący efekt daje mi również przemywanie twarzy solą fizjologiczną. Szczególnie jeśli używamy do tego specjalnych płatków kosmetycznych wykonanych z włókniny, które nie pozostawiają na wilgotnej twarzy żadnych niteczek, paproszków i farfocli – nie wiem jak nazwać te resztki, które pozostawia zwykły bawełniany wacik 😉
Moja opinia o dermapenie
Myślę, że to cudowny zabieg, ale powinno się go zacząć zdecydowanie wcześniej. Sugerowałabym nawet już po 30-stce. Jestem przekonana, że wykonywany regularnie, 4 razy w roku, przez kilka lat z rzędu, staje się znakomitą profilaktyką starzenia się skóry. Ja zaczęłam go wykonywać w wieku 44 lat, więc trudno u mnie spektakularne rezultaty i cofnięcie się o 10 lat. Zresztą tyle to nawet bym nie chciała 😉
Całą serię, z perspektywy osoby dojrzałej z widocznymi oznakami starzenia się skóry, ocenię za kolejne 3 miesiące. Na ten moment, po 2 zabiegach, mogę jedynie stwierdzić, że lubię ten zabieg i wygląd mojej skóry nieco (z naciskiem na nieco) się poprawił. Przede wszystkim zmniejszyły się pory, co samo w sobie już daje efekt wygładzający i lekko odmładzający. Skóra jest jednolita, koloryt wyrównany. Zmarszczki są nadal widoczne, ale jestem przekonana, że mam je na tyle trwałe i głębokie, plus bardzo bogatą mimikę, że tylko skalpel by je ruszył. Nawet na botoks jest dla nich za późno. Ale miałam chwile, po moim drugi zabiegu szczególnie, kiedy zdawało mi się, że są jakby wytarte gumką, spłycone. To daje mi przekonanie, że dla młodszych osób jest to zabieg rewelacja.
Na co liczę po całej serii? Szczerze mówiąc nie zależy mi na wielkim starciu zmarszczek – są ze mną od lat i póki nie mam pooranej nimi całej twarzy, oswoiłam je. Liczę na to, że zahamuję ich pogłębianie się i może choć troszkę spłycę linie na czole. Liczę też na to, że skóra stanie się bardziej sprężysta, jędrniejsza, przestanie w tak szybkim tempie przybierać formę budyniu 🙁 Chciałabym też mocno pobudzić ją, tę twarz moją, do produkcji kolagenu, elastyny i kwasu hialuronowego. To mój plan na 2019 – ale nie jedyny, mam też ambitniejsze! 😉
A po serii dermapenu planuję wykonać serię masaży kobido. Byłam juz na jednym, żeby sprawdzić o co chodzi z tym kobido, i o tym wkrótce też napiszę 🙂
Dermapen – moje dobre rady
Ja wiem, że każdy ma swoje sposoby, na wszystko, i to co dobre dla mnie niekoniecznie będzie służyło komuś innemu. Oczywiste. Mimo to opiszę jak ja się przygotowuję do zabiegu oraz co mnie przynosi ulgę i pozwala łatwiej przetrwać sam zabieg i te najtrudniejsze, przynajmniej dla mnie, pierwsze 2 dni.
Po pierwsze bardzo polecam picie dużej ilości płynów przed dermapenem. Zacznijmy odpowiednie nawadnianie na tydzień przed, lub minimum 2-3 dni, wypijając codziennie 2-3 litry niegazowanej wody. Skóra nam za to podziękuje – bardziej elastyczna będzie zdecydowanie mniej krwawiła podczas nakłuwania. Warto też utrzymać zwiększone spożywanie niegazowanej wody po zabiegu, aby utrzymać efekt właściwego nawilżenia skóry i jej elastyczności. W efekcie skóra będzie mniej czerwona, podrażniona i szybciej się zregeneruje.
Nie jest absolutnie konieczne, ale mnie bardzo dobrze służy przemywanie twarzy po zabiegu solą fizjologiczną. Ma ona bardzo szerokie zastosowanie, w tym między innymi, do przemywania ran po oparzeniach czy swędzącego wyprysku alergicznego. A przecież nasza twarz po dermapenie wygląda właśnie jak poparzona, piecze nas i swędzi. Sól fizjologiczna nie podrażnia, nie uczula i nie zmienia pH skóry. Łagodzi podrażnienia i dyskomfort.
Używając soli fizjologicznej unikam zwykłych bawełnianych wacików / płatków kosmetycznych z obawy o to, że pozostawią one na podrażnionej twarzy luźne nitki lub włókna. Duże bezpieczniejsze, w mojej ocenie, są waciki wykonane z włókniny. Występują one w postaci jałowej i wyjałowionej, jednak po dermapenie w zupełności wystarczy użycie wacików niejałowych. Takich samych jakie często używane są w gabinetach manicure / pedicure.
A Wy macie jakieś doświadczenia z dermapenem? Podzielcie się w komentarzach, proszę.
Źródła:
A jakie są efekty po 3, 6, 12 miesącach? Ps. Bardzo fajna stronka, pozdrawiam 🙂
Zgadzam się z autorką – po 1 zabiegu i prawie roku – skóra ma mniejsze pory, jest lepiej oczyszczona (mniej zaskórniaków). ale zmarszczki zostały ze mną, chociaż mam wrażenie że ciut płytsze (ale może to sobie wmawiam, bo zabieg zrobiony w dość drogim gabinecie trochę mnie kosztował;-)
Super, że jesteś zadowolona z zabiegów! Świetny poradnik! ;]