Antyoksydanty w kosmetykach

Uroda 40 plus – Antyoksydanty w kosmetykach
Antyoksydanty w kosmetykach – czy są skuteczne?
Jak już wiadomo z poprzedniego wpisu Antyoksydanty – fakty i mity, w ostatnich latach obalona została teoria starzenia oparta na uszkodzenia oksydacyjnych, wywoływanych przez rodniki i na antyoksydantach mogących powstrzymać starzenie. Dla mnie oznacza to rezygnację z suplementów oraz zachowanie zdrowej zbilansowanej diety i umiarkowanej aktywności fizycznej. Ale jak te doniesienia mają się do antyoksydantów w kosmetykach? Postanowiłam zmierzyć się dziś z tym tematem, w nadziei, że tu prawda będzie mniej przykra dla mnie i wszystkich poszukujących “eliksiru młodości”.
Niestety nie znalazłam jednoznacznej odpowiedzi. Jedni lekarze i naukowcy, m.in. amerykańskie dermatolog dr Debbi Palmer i dr Jennifer Kitchin, twierdzą, że antyoksydanty w kosmetykach są bezdyskusyjnie korzystne – chronią skórę przed uszkodzeniami powstającymi w efekcie promieniowania UV i zanieczyszczenia środowiska, opóźniają starzenie. Dowodzą oni również, że równoczesne stosowanie antyoksydantów na skórę i w diecie wpływa na poprawę efektów. Inni badacze, np. z University of London, wśród nich cytowany już wcześniej dr David Gems, uważają, że brakuje badań, które ostatecznie potwierdziłyby korzyści płynące z antyoksydantów w kosmetykach. Ale jednocześnie nie ma badań dowodzących, że są one nieskuteczne. 🙂 To pocieszające. Jednak dr Gems twierdzi, że zawartość antyutleniaczy w kosmetykach jest tak niska, że nie pokonają one płaszcza ochronnego i nie dostaną się do mitochondriów, gdzie następuje naprawa struktur zniszczonych przez wolne rodniki, co najwyżej chwilowo poprawią wygląd skóry. Czyli – nie zaszkodzą, ale też nie pomogą. Z pewnością jednak można powiedzieć, że stosowanie antyoksydantów na skórę jest bezpieczne, choć dokładne poznanie sposobu ich działania wciąż wymaga dalszych, dokładniejszych badań.
Póki nie ma jednoznacznych dowodów zaprzeczających skuteczności antyoksydantów w kosmetykach, ja zamierzam je stosować. Z wiarą i nadzieją. 🙂
Antyoksydanty w kosmetykach
Antyoksydanty w kosmetykach chronią zarówno sam preparat i surowce w nim zawarte, jak i skórę. Hamują proces peroksydacji składników lipidowych kosmetyków zawierających niezbędne nienasycone kwasy tłuszczowe (NNKT), przez co m.in. opóźniają proces jełczenia kosmetyku, chronią przed degradacją spowodowaną światłem i podwyższoną temperaturą, chronią kompozycje zapachowe, a także neutralizują wolne rodniki, co może chronić strukturę DNA, struktury kolagenu i elastyny oraz lipidy skóry.
Antyoksydanty w kosmetykach są stosowane w kosmetykach w niewielkich stężeniach – 0,001% do 1%. Powinna je cechować tolerancja skórna, nietoksyczność, wysoka skuteczność w niewielkich stężeniach i przez określony okres czasu, dobra rozpuszczalność, odporność na działanie czynników fizycznych i chemicznych oraz dobra trwałość w podwyższonej temperaturze. Nie powinny wpływać na barwę, zapach oraz konsystencję preparatu kosmetycznego.
Aby można było mówić o efektywności stosowania antyoksydantów w kosmetykach, muszą one spełnić trzy kryteria:
- Stabilność – muszą zachować trwałość w preparacie. Antyoksydanty są nietrwałe, łatwo się utleniają, szczególnie pod wpływem światła. Producenci radzą sobie z tym problemem w różny sposób – pakując preparaty w ciemne, nieprzezroczyste butelki lub do metalowych tub. Efektywnym stabilizatorem preparatów z antyoksydantami jest kwas ferulowy (Ferulic Acid).
- Absorpcja – antyoksydanty muszą być w odpowiedni sposób absorbowane przez skórę i docierać do komórek, w których ich ochronne działanie będzie najbardziej efektywne.
- Stężenie – antyoksydanty w kosmetykach muszą być użyte w odpowiednich stężeniach, zapewniających efektywność ich działania. Zbyt małe chronią jedynie formułę kosmetyku, z kolei zbyt wysokie mogą powodować podrażnienia.
Ze względu na mechanizm działania antyoksydanty podzielić można na pierwotne i wtórne. Działanie pierwotne polega na przerwaniu łańcuchowej reakcji rodnikowej, przez co powstają bardziej stabilne formy. Mechanizm funkcjonowania przeciwutleniaczy wtórnych charakteryzuje się działaniem chelatującym, czyli kompleksowaniu jonów metali katalizujących autooksydację, opóźnieniem utleniania lipidów przez dezaktywację tlenu singletowego, częściowym odtwarzaniem przeciwutleniaczy pierwotnych, absorpcją promieniowania UV, tworzeniem ochronnej warstwy między olejem a otoczeniem, zmiataniem tlenu, rozpadem nadtlenków do produktów nie będących rodnikami.
Ze względu na pochodzenie antyoksydanty w kosmetykach można podzielić na syntetyczne i naturalne.
Antyoksydanty syntetyczne zabezpieczają preparat kosmetyczny przed procesami oksydacji, zapewniają trwałość, wydłużają przydatność do użycia, zabezpieczają przed zmianą zapachu, barwy oraz konsystencji. Szczególnej ochrony wymagają w kosmetykach układy lipidowe, które zawierają niezbędne nienasycone kwasy tłuszczowe (NNKT) i bardzo łatwo reagują z wszystkimi reaktywnymi formami tlenu, tworząc organiczne wolne rodniki, co rozpoczyna większość reakcji utleniania.
Najczęściej stosowane antyutleniacze syntetyczne to BHT (butylohydroksytoluen) i BHA (butylohydroksyanizol), związki fenolowe należące do kwasów beta karboksylowych. Stosowane są w kosmetykach w niewielkim stężeniu 0,1%, mimo to mają złą sławę. W badaniach prowadzonych przez Międzynarodową Agencję ds. Badań nad Rakiem wykazano, iż dodawane do żywności w wysokich stężeniach wywołują u zwierząt laboratoryjnych nowotwory. Istnieje również ryzyko ich negatywnego wpływu na nerki i wątrobę. Mogą wywoływać swędzące wysypki skórne, rumień i alergiczne kontaktowe podrażnienie skóry. Coraz częściej BHA i BHT są wycofywane z kosmetyków dla niemowląt i małych dzieci. Mimo to, składniki te są dopuszczone do użycia w kosmetykach, w stężeniach nie przekraczających 0,1%.
Obydwa antyoksydanty można jednak bezpiecznie zastąpić innymi, naturalnymi przeciwutleniaczami, takimi jak np. tokoferole, kwas askorbinowy i jego sole i estry, retinol i pochodne, które dodatkowo posiadają dodatkowe cenne dla naszej skóry właściwości.
Antyoksydanty naturalne to przede wszystkim witamina E, czyli mieszanina tokoferoli i tokotrienoli; witamina C, czyli kwas askorbinowy; karotenoidy, głównie prowitamina A – beta-karoten oraz likopen; koenzym Q10, czyli ubichinon, oraz przeciwutleniacze roślinne – głównie polifenole, do których zalicza się m.in. kwasy fenolowe, flawonoidy, katechiny. Wysoką zawartość tych związków znaleźć można w wielu roślinach, m.in. w zielu szałwii (Salvia officinalis L.), rozmarynu (Rosmarinus L.), mięty (Mentha piperita), melisy (Melissa L.), owocach cyprysu (Cupressus L.), głogu (Crataegus L.), aronii (Aronia melanocarpa), liściach miłorzębu (Ginkgo biloba L.), korzeniu żeń-szenia (Panax ginseng), kwiatach rumianku (Chamomilla recutita), nagietka (Calendula officinalis L.), arniki (Arnica montana L.), w pestkach winogron (Vitis).
Ostatnio coraz częściej wykorzystuje się w kosmetykach w charakterze przeciwutleniaczy także inne surowce roślinne, takie jak wyciąg z kory sosny śródziemnomorskiej (pine bark, Pinus pinaster), tarczycy bajkalskiej (Scutellaria baicalensis), ekstrakt z zielonych, niefermentowanych ziaren kawy (Coffea Robusta L.), ekstrakt z herbaty (Camellia sinensis) – nie tylko zielonej, ale także czerwonej i białej.
Warto wiedzieć, że antyoksydanty w kosmetykach użyte w niskich stężeniach chronią jedynie preparat, natomiast w wyższych stężeniach i w odpowiednich połączeniach wykazują działanie synergistyczne i zapewniają również ochronę skóry. Szczególnie pożądanym duetem jest połączenie witamin E i C w postaci kwasu L-askorbinowego, co wzmacnia właściwości przeciwutleniające preparatu, ale też dzięki witaminie C, witamina E może być regenerowana z nietrwałej formy rodnikowej.
Inną parą o korzystnym synergistycznym działaniu jest kwas askorbinowy i flawonoidy, które zmniejszają zdolność wydalania witaminy C z organizmu i przyspieszają proces enzymatycznego utleniania kwasu askorbinowego do dehydroaskorbinowego, lepiej rozpuszczalnego w tłuszczach. Dzięki temu szybciej przenika on do odpowiednich komórek i organów.
Warto wiedzieć, że antyoksydanty w kosmetykach, wbrew zapewnieniom niektórych producentów, nie mają zdolności usuwania zmarszczek. Jednie witamina C posiada w pewnym stopniu działanie przeciwzmarszczkowe, jednak nie jest to spowodowane przeciwutlenianiem, a oddziaływaniem na tworzenie kolagenu. Pozostałe antyoksydanty mogą jednak zapobiegać powstawaniu zmarszczek.
Ponieważ antyoksydanty naturalne są dla mnie szczególnie interesujące jako potencjalna broń w walce ze starzeniem, przeanalizuje i opiszę każdy z nich w oddzielnym wpisie.
Antyoksydanty a ochrona przed promieniowaniem UV
Antyoksydanty są szczególnie pożądanym uzupełnieniem preparatów z filtrami anty-UV. Filtry przeciwsłoneczne, które są podstawą w ochronie przed szkodliwymi skutkami promieniowania UV, chronią nas przed fotostarzeniem i można je uznać za skuteczny środek przeciwzmarszczkowy, o czym szerzej napisałam we wpisie Promieniowanie UVA – szkodliwy wpływ słońca na skórę. Jednak w niewielkim stopniu, bo tylko w 55%, blokują wolne rodniki powstające w wyniku ekspozycji na promieniowanie UVA. Skład nowoczesnych preparatów z filtrami wzbogacony jest często tzw. filtrami naturalnymi, które stanowią w preparacie dodatkową ochronę przed promieniowaniem, w pewnym stopniu łagodzą negatywne skutki działania promieni UV, a jednocześnie dostarczają skórze cennych antyoksydantów. Są to głównie witaminy E i C, które wykazują działanie synergistyczne, o czym pisałam powyżej.
Jeśli nasz krem ochronny nie posiada cennych dodatków w postaci przeciwutleniaczy, warto przed jego aplikacją nałożyć lekkie serum antyoksydacyjne, które może ograniczyć uszkodzenia wywołane przez promieniowanie UV.
Źródło:
- PoradnikZdrowie.pl – PRZECIWUTLENIACZE (antyoksydanty) mogą ci zaszkodzić
- Mazidla.com – Antyoksydanty
- BestHealth – The truth about antioxidants and your skin
- Biotechnologia.pl – Przegląd przeciwutleniaczy stosowanych na rynku kosmetycznym
- DOZ.PL – Czasowstrzymywacz w kremie
- Innovia – Kosmetologia – Trendy i Informacje – Antyoksydanty wykorzystywane w ochronie skory – krotki przeglad wybranych zwiazkow
W tym tekście jest wiele nieprawdy. ABSOLUTNIE nie obalono żadnej teorii o antyoksydantach. Głupstwo. Wręcz przeciwnie – jest coraz więcej dowodów na działanie przeciwutleniaczy na spowolnienie procesu starzenia.
A co Państwo powiecie na temat SOD – Dysmutazy ponadtlenkowej w kosmetykach? Też nie zabezpiecza przed wolnymi rodnikami?
Artykuł jest pisany przez osobę średnio znającą się na mechanizmach organizmu i do tego bez wiedzy na temat najnowszych osiągnięć biochemii – głównie substancyjnej.
Np. sformułowania, że wit. C w postaci kwasu L-askorbinowego – a jest jakaś inna postać? Wit. C ma tylko jedną – właśnie tą. Takie teksty są nieprofesjonalne.
Polecam zgłębiać wiedzę i zapoznawać się z najnowszymi wynikami badań – choćby na NCBI
Panie Piotrze, poproszę o linki. Mój wpis jest oparty o własne badania i lista źródeł znajduje się pod wpisem. Pana komentarz jest ofensywny, ale nie zawiera żadnego dowodu. Moje słowo z dowodami przeciw Pana słowu. W merytorycznej dyskusji warto podeprzeć się argumentami nieco rzetelniejszymi niż “głupstwo”, “bez wiedzy”, “nieprofesjonalne”. Nieprofesjonalne proszę Pana to jest zabranie głosu w dyskusji bez podania źródeł dla swoich teorii.
Owszem nie jestem profesjonalistką, biochemikiem, biochemia jest moim hobby. Piszę bloga o zachowaniu urody bez użycia skalpela przez osoby dojrzałe. I nigdzie tego nie kryję – gdyby się Pan pofatygował, to by o tym wiedział – że to blog, moje miejsce w sieci, w którym jest Pan gościem. Każdy mój wpis posiada obszerną listę źródeł i nie są to artykuły na Onecie czy w Fakcie.
Witamina C posiada pochodne – jak tetraizopalmitynianu askorbylu, palmitynian askorbylu, ester fosforowy kwasu askorbinowego, które również są używane w kosmetyce i często kosmetyki zawierające w składzie te pochodne nazywane są “z Witaminą C” – a nie jest to czysty kwas askorbinowy tylko jego pochodne. Jestem szczerze zdziwiona, że można o tym nie wiedzieć.
Dziękuję za dobre rady i polecam zgłębiać wiedzę i zapoznawać się z zasadami prowadzenia merytorycznej dyskusji – choćby poprzez trening. Bo ja bardzo chętnie posłuchałabym kontrgłosu i zapoznała się z nowymi faktami, ale zamiast rzeczowych argumentów, popartych opublikowanymi badaniami, otrzymałam bluzg i nic więcej. Jak się mówi “wszystko źle” to trzeba mieć na to argumenty, proszę Pana. Życzę spokojnej niedzieli i zgłębienia zakamarków mądrej, merytorycznej dyskusji opartej o argumenty, zamiast bezpodstawnej fali krytyki.
P.S. Poczytałam Pana komentarze na Onecie, już wszystko jest dla mnie jasne 🙂 😀 🙂 😀
Chwila. Rzecz pierwsza. Twój komentarz Piotrze ma na celu tylko zdyskredytowanie Autorki. To nie jest praca dyplomowa, która musi się zgadzać z opinią komisji, bo dostanie złą ocenę. A Ty nie jesteś Jej promotorem. Autorka umie szukać i interpretuje wg swojego uznania. Robi to dobrze i dzięki temu wpisy czyta się ciekawie, a pisanie jakoby “nie bardzo miała pojęcie o czym pisze” wcale nie zrobi z Ciebie Piotrze osoby kompetentnej.
Rzecz druga. Autorka prezentuje tutaj właśnie wyniki badań, choć może nie korzysta bezpośrednio z ncbi, to pośrednio tak bo żrodła, ktore przedstawia odnoszą się właśnie do tych badań. Rzecz trzecia. Zamykanie się w kole ncbi jest ograniczonym podejściem. Jest to jedno z najrzetelniejszych źródeł informacji, ale są inne wyniki badań, dokumentów różnych krajów na podstawie których można wyrobić sobie własną opinię. Rzecz następna. No właśnie. Własną opinię. Badania podają tylko wyniki testów, jakie przeprowadzono. Są przeprowadzane na różne sposoby, różnymi metodami, bardzo często dają różne lub sprzeczne wyniki. Autorka zaprezentowała te mniej głośne i ma do tego prawo. A każdy myślący człowiek sam może te wyniki zinterpretować. Wpisy są prowadzone ze starannością i uporem widać, że nie przedstawia tylko oblecianych tekstów typu”witamina C rozjaśnia przebarwienia i wygładza zmarszczki” a szuka czegoś więcej. Nawet jeśli nie we wszystkich aspektach się z nią zgadzam i czasem mam inne zdanie to doceniam jej wkład i sposób własnej interpretacji bo wpisy są ciekawe i próbują doszukać się czegoś więcej. To wyznacznik wartościowego bloga.
Im więcej czytam badań tym bardziej uświadamiam sobie jedno: my nic nie wiemy. My jako całość: ludzie, naukowcy, odkrywcy. To są tylko poszukiwania, sposób na zrozumienie jak działa ten świat, ale nie możemy powiedzieć, że cokolwiek wiemy. Bo to rzecz podstawowa: nikt nie wie niczego na pewno.
Pozdrawiam Autorkę i zachęcam do dalszego pisania. “Liczba przeciwników jest miarą naszego sukcesu”. I tego się trzymajmy 🙂
Dziękuję za ten komentarz 🙂 I za zdanie: “Im więcej czytam badań tym bardziej uświadamiam sobie jedno: my nic nie wiemy. My jako całość: ludzie, naukowcy, odkrywcy. ” – mam bardzo podobne odczucia. Wzajemnie pozdrawiam 🙂
Nie ma za co Clementine. Bardzo dobry blog.
Pozdrawiam ciepło 🙂
Dziękuję 🙂 Także pozdrawiam 🙂
Ostatnio zwracam uwagę na to, co nakładam na twarz. Antyoksydanty to rzeczywiście ważna rzecz jeśli chodzi o pielegnację twarzy. Nie trzeba być biochemikiem, żeby tak dokładnie zgłębiać wiedzę, wystarczy nieco podstaw. Teraz stawiam na kremy sprawdzone, z dobrym składem, które zawieraja takie składniki o działaniu oksydacyjnym (tzw. przeciwutleniacze) usuwają z organizmu wolne rodniki, spowalniają proces starzenia oraz zapobiegają rozwojowi chorób określanych jako cywilizacyjne i moje ostatnie odkrycie VICHY SLOW AGE. W aptekach można dostać bezpłatne próbki – polecem wypróbować.
Zgadzam sie z bella, ze antyoksydanty sa wazne. Dodam jeszcze, ze pielegnacje cery nalezy zaczac juz w mlodych latach, nawilzac twarz, szyje, dekolt. Ja zaniedbalam. Teraz uzywam kremu neuro collagen bielendy, z witaminami E oraz C. Moja cera jest widocznie poprawiona, wygladzona, ujedrniona, zmarszczki zaczynaja robic sie mniej widoczne i nawet przebarwinia sa zredukowane.
Też mam krem Neuro Collagen (wersja dla 40 latki) i używam go razem z serum od tygodnia. U mnie dobrze nawilża, nadaje się pod makijaż, bo podkład się nie roluje i nie waży. Co do działania przeciwzmarszczkowego to po tygodniu używania ciężko jest się wypowiedzieć, ale krem na pewno daje bardzo dobre nawilżenie i cera nie jest przesuszona. Krem nadaje się na zimę mimo dosyć lekkiej konsystencji.