Avéne TriAcnéal EXPERT latem
Avéne TriAcnéal EXPERT to mój letni eksperyment z retinoidami. Nie chciałam rezygnować z kuracji w lecie – za bardzo uzależniłam się od efektów – ale bałam się pozostać przy stosunkowo silnym Locacid’zie. Rozważałam różne scenariusze – od serum RENEW z Biochemii Urody poprzez Avéne TriAcnéal i Redermic R z La Roche-Posay aż po Locacid stosowany z mniejszą częstotliwością, np. raz w tygodniu. Ostatecznie mój wybór padł na produkt Avene, mimo, że ktoś ostrzegał mnie, że to killer wśród preparatów z retinolem bez recepty. A może właśnie dlatego? 😉
Avéne TriAcnéal EXPERT kosztował mnie 51,49 zł za 30 ml. Ma w składzie retinaldehyd 0,1%, i tym właśnie mnie przekonał – stosunkowo dużym stężeniem retinolu. Poza tym – jego bazą jest kojąca woda termalna Avene, zawiera silnie złuszczający enzym z owoców papai – X pressin oraz zwalczający niedoskonałości, opatentowany przez Avene Diolenyl, na który składają się substancje: Caprylyl Glycol, Caprylyl Glycol Linseedate i Potassium Sorbate. Reszty składu INCI nie opisuję w tym miejscu, zrobię to po zużyciu całego opakowania w recenzjach.
Avéne TriAcnéal EXPERT – stosowanie
Zdecydowałam się używać go codziennie. Jedyną przerwę w stosowaniu zrobiłam sobie wyjeżdżając na krótki urlop – ale było ledwie 10 dni. Poza tym, preparat stosuję codziennie wieczorem – zwykle jedną dawkę (jedno naciśnięcie pompki), czasem dwie, zależnie od chwilowej fantazji.
Jedna dawka TriAcnéal’u to malutkie ziarenko, nawet pół ziarenka grochu, niewiele większe niż dorodne ziarnko pieprzu. Niewiele. Ale starcza na cała buzię (bez szyi i dekoltu), choć pozostawia uczucie niedosytu i suchości. Staram się rozsmarować go szybkimi ruchami, żeby dostał się wszędzie tam, gdzie go potrzebujemy – ja i moja skóra. 😉 Producent radzi, aby rozsmarowywać go w taki sposób:
Preparat ma żółtopomarańczowy kolor i średnio atrakcyjny zapach, ale dla mnie to zaleta – wyperfumowane kosmetyki od razu budzą moją nieufność, wyobrażam sobie ile sztucznych substancji zapachowych zupełnie bezsensownie zostało w nich upchniętych. Wolę zapachy naturalne, nawet niezbyt miłe dla nosa – byle nie śmierdziuchy, od których aż kręci się w głowie i żołądku 😉
Pozostała letnia pielęgnacja mojej dojrzałej skóry pozostała niemal niezmieniona. Jest minimalistyczna, z dużym rygorem stosuję również ochronę przeciwsłoneczną, szczególnie, że od kilku tygodni mamy w Polsce afrykańskie upały. Rano myję buzię tonikiem Liście manuka z Ziaji (napiszę dla niego oddzielną recenzję), potem stosuję jakiś prosty olej lub oleje – ampułki Rival de Loop albo olej tamanu, czasem olejek z witaminą C, a po chwili jeden z moich ulubionych preparatów z filtrem: matującą emulsję Vichy Capital Soleil SPF 50 lub ultra lekki Anthelios SPF 50+. Zdarza mi się na tym poprzestać – oczywiście zawsze maluję oczy, ale na twarz często nie nakładam już nic. Czasem po ok. kwadransie stosuję jakiś lekki, jasny fluid.
Wieczorem tylko zmywam makijaż i nakładam Avéne TriAcnéal EXPERT.
Avéne TriAcnéal EXPERT – podsumowanie
Wbrew powszechnej opinii nie oceniam preparatu jako killera. Zapewne dlatego, że moja skóra była zaprawiona w bojach z Zorac’iem i Locacid’em. Ale mogę sobie wyobrazić, że dla osoby początkującej z retinoidami – Avene TriAcnéal EXPERT może być mocnym preparatem, gdyż nawet ja po codziennym stosowaniu okresowo odczuwam lekkie podrażnienie skóry.
Zupełnie nie jestem w stanie ocenić jego działania przeciwtrądzikowego, ale jako preparat przeciwzmarszczkowy polecałabym go wszystkim zaczynającym przygodę z retinoidami, którzy nie boją się odważnej pielęgnacji, a nie chcą lub nie mogą stosować retinoidów na receptę. Dla bardziej ostrożnych zalecałabym coś delikatniejszego, ale osobom nastawionym na efekt – zdecydowanie Avene TriAcnéal EXPERT. Choć nawet tu nie ma co liczyć na wygładzenie skóry w 1 tydzień – jak to z retinoidami bywa należy liczyć się z długotrwałą kilkumiesięczną kuracją.
Po skończeniu tego opakowania wracam do Locacid’u. Ale z Avene TriAcnéal EXPERT zobaczymy się za niespełna rok. 🙂
P.S. Zdecydowanie często słyszę ostatnio pytania o moją pielęgnację i uwagi o pięknej, gładkiej, pozbawionej przebarwień cerze 🙂 To miłe i wiem na pewno czego to zasługa! Mimo, że zmarszczek trochę mam, udaje mi się utrzymać je w ryzach, tylko z jędrnością jeszcze nie umiem sobie tak dobrze poradzić. Wciąż szukam skutecznego sposobu…
Widzę, że pomimo powaznych problemów po Zoracu, wciąż się nie poddajesz i pozostajesz miłosniczką retinoidów:)
Ja po jednej kuracji Atredermem mam dość, i o ile reguralnie uzywam go na trądzikowe plecy, to do twarzy juz nigdy nie zastosuję żadnego z retinoidów. Pisałam już trochę o tym na blogu, który jak widze czytasz, ale w sumie nigdy nie napisałam wyczerpującego artykułu o ciemnej stronie retinoidów. Wiem, że jestem to winna czytelnikom i mam nadzieję kiedyś go ukończyć (mam co najnajmniej 15 wersji roboczych). 🙂
Nieustanne i obsesyjne wręcz stosowanie retinoidów, jak i innych głebokich peelingó nie jest dobre, moze powodowac poważne zaburzenia naczyniowe i trwałe uwrazliwienie skóry. Czyli w którymś momencie możemy osiągnąc owszem skórę bardzo gładką, ale i skórę cały czas czerwoną. Dlatego uwazam, ze powinnas robic przerwy i dac skórze nieco od retinolu odsapnąć, zwłaszcza, że jest całe mnóstwo wspaniałych substancji, które działają podobnie, ale już bez takiego stanyu zapalnego.
U mnie ostatnio króluje kwas laktobionowy i przeciwutleniacze a mój schemat pielegnacyjny polega na tym, , że latem stosuje tylko środki nawilzające, wit C i filtry, natomiast cała zime się złuszczam.
To tylko taka życzliwa uwaga droga Clementine, absolutnie nie chcę, abyś poczuła się krytykowana:) Piszesz naprawdę świetny blog- będę zagladac reguralnie. Ciekawe artykuły, wszystko przejrzyste i fajnie usystematyzowane- coś czego w moim blogu bardzo brakuje i do czego nie mam cierpliwości.
Pozdrawiam Cię serdeczznie Ziemolina:)
Cześć 🙂 Miło Cie tu widzieć. Rzeczywiście nie zraziłam się po Zoracu, chyba z dwóch powodów – po 1) Loacid po tym killerze był dla mnie bardzo delikatny i łaskawy, Triacneal to w ogóle wersja ultra light 😉 po 2) uwielbiam ich działanie na mojej skórze… Przypuszczam, ba – jestem pewna, że gdybym dalej miała takie problemy jak przy Zoracu, że gdybym miała tak dość kuracji jak Ty po Atredermie – też bym odpuściła i szukała alternatywy. Także ciemną stronę retinoidów pokazał mi póki co jedynie Zorac.
Bardzo chętnie poczytam Twój artykuł na ten temat, jak powstanie wersja ostateczna – mobilizuję Cię! 😉
Dziękuję za opinię o ciągłym stosowaniu retinoidów, którą traktuję jako prawdziwie dobrą radę, zupełnie nie jako krytykę. Zastanawiam się tylko czy stosowanie lekkiego Triacnealu też powoduje stan zapalny? Bo szczerze mówiąc to ja traktowałam go właśnie jako przerwę, hmm… Tym bardziej, że moja skóra nie podpowiadała mi, że potrzebuję jakiejś zmiany. Przemyślę to co napisałaś, muszę zastanowić się jak teraz mogłabym zmodyfikować swój plan – a planowałam po skończeniu Triacnealu wrócić do Locacidu.
Dziękuję za Twój komentarz i również pozdrawiam serdecznie! 🙂
Kuracja wszelkiego rodzaju retinoidami przebiega z mniejszym lub wiekszym stanem zapalnym, a warto zrobic sobie przerwe, chociazby dlatego, ze jest cos takiego jak adaptacja receptorowa (w skorze mamy receptory retinolu) i po jakims czasie po prostu przestaja dzialac, a przynakmniej, nie daja juz tak spektakhlarnych efektow.
Buziaki:)
Przekonałaś mnie 🙂
Hej. Co kupić: ten krem czy serum z biochemii?
Retinaldehyd działa silniej niż retinol. Ale skład serum z BU jest fajniejszy, bo są w nim też antyoksydanty i nawilżacze. Nie wiem na czym Ci zależy – na cenie, skuteczności, łagodnym działaniu, tylko p-zmarszczkowo czy też antyoksydacyjnie? Ja bym przetestowała jeden i drugi preparat, zaczęłabym od serum z BU, a potem Triacneal.
Zależy mi na działaniu przeciwzmarszczkowym oraz przeciw przebarwieniom i wypryskom
Używałam kiedyś retine a i to była bomba! Obecnie karmię ale chcę zacząć złuszczanie skóry. Miałam też triacneal ale ten starszy i byłam zadowolona. Tylko ponoć ten nowy jest lżejszy
Retinoidów nie powinnaś stosować karmiąc piersią, bo nie wiadomo czy nie przenikają do mleka matki. W ciąży są bezdyskusyjnie zakazane – choć na pewno nie przenikają do krwiobiegu w takim stopniu jak doustne, ale na każdym specyfiku z retinami jest ostrzeżenie. Ja się zawsze wstrzymywałam od nich i w każdej ciąży i w czasie karmienia. Chyba lepiej zaczekać póki nie skończysz karmić. Jeśli używałaś już Triacnealu sugerowałam po skończeniu karmienia właśnie tę nową wersję. Ale to serum z BU też jest warte wypróbowania chociaż – ono działa łagodniej, choć teraz jest jakaś nowa wersja z 1% retinoli 1% retinoidu, ale jej nie znam, ja stosowałam poprzednią wersję. I ja lubię jak jednak widzę łuszczenie choć minimalne, bo mam przeświadczenie, że wtedy specyfik jest skuteczniejszy – choć wiem, że niekoniecznie jest tak, że jak się nie łuszcze po serum z BU to ono nie działa.
Dzięki za odpowiedź! Słyszałam o tym karmieniu ale mój ginekolog twierdzi, że z takich preparatów nie przenika nic do mleka. Ale się wstrzymam. Na razie doszła przesyłka z Mizona całą seria ze ślimakiem!