Locacid na twarz, Zorac na szyję

Locacid na twarz, Zorac na szyję – Uroda 40 plus
Locacid na twarz, Zorac na szyję, czyli drugi rok z retinoidami
W tym roku kurację zaczęłam wyjątkowo późno, bo dopiero od stycznia. Trochę szkoda, ale nie ma co płakać nad rozlanym mlekiem. Miałam niemal całą tubkę Locacidu 500 oraz całą, nieotwartą jeszcze tubkę Zoracu, którego trochę się bałam, gdyż spowodował u mnie w ubiegłym roku poretinoidowe zapalenie skóry. Postanowiłam zatem zużyć resztę Locacidu na buzię, która bardzo dobrze go w ubiegłym roku tolerowała, a Zoraciem bez żalu potraktować szyję i dekolt.
Kurację zaczęłam ostrożnie, choć kusiło mnie, żeby ruszyć od razu z grubej rury – co 2 dni. A co, przecież po ubiegłorocznych przygodach z Zoraciem, Locacid 500 to była dla mojej skóry bułka z masłem – zero skutków ubocznych i łuszczenia. Na szczęście zwyciężył zdrowy rozsądek i cierpliwość – choć mam jej ostatnio mało. I tak Locacid na twarz wprowadzałam stopniowo – najpierw raz w tygodniu, po 3 tygodniach – zwiększyłam częstotliwość do 2 razy w tygodniu, aż w końcu doszłam do 3 razy na tydzień. I dobrze, bo moja skóra jednak odzwyczaiła się od silnie złuszczającej tretinoiny. Oczywiście łuszczyłam się i w sumie – łuszczę troszeczkę do dziś, choć to piąty miesiąc kuracji i zaraz trzeba będzie zrobić letnią regenerującą przerwę. Miałam też okresowo silnie podrażnione okolice ust – suche, zaczerwienione i szczypiące.

Locacid na twarz, Zorac na szyję – PODRAŻNIENIE UST – Uroda 40 plus
Zorac dość obficie wsmarowuję w dekolt i szyje i choć nie widzę jeszcze efektu WOW, mam nadzieję, że przyszły rok przyniesie poprawę. Bogiem a prawdą ta moja szyja i dekolt jeszcze nie są złe, ale co tu kryć – jakieś oznaki wiotczenia już widzę i choć są chyba mniejsze niż u sporej części moich rówieśników (może też dlatego, że ja nigdy nie opalałam dekoltu?), czasem rano zauważam pewne wymięcie 🙁 To pogorszenie występuje zawsze po nocy, bo w ciągu dnia skóra jeszcze trochę się napina i jest całkiem ok – wciąż noszę odkryte dekolty bez wstydu i kompleksów (choć brak kompleksów akurat nie zawsze świadczy o dobrym wyglądzie ;)). Moja szyja i mój dekolt zareagowały na Zorac zaskakująco dobrze, choć nie bez skutków ubocznych. Po dość krótkim czasie wyskoczyła mi na szyi czerwona. łuszcząca się plamka wielkości 2 groszy. Połuszczyła się chyba 10 dni i zniknęła bez śladu. Dekolt nie zareagował wyglądem, ale “czuciem”. To znaczy nie zauważyłam wyraźnego podrażnienia, ale czułam, że taki właśnie jest – nadwrażliwy i swędzący. Może też używałam Zoracu w tych okolicach zbyt obficie, bo rzeczywiście – nie żałowałam sobie. Jak używałam na dekolt i szyję Locacidu, który miał mi starczyć także na twarz – byłam znacznie większym centusiem 😉

Locacid na twarz, Zorac na szyję – SZYJA I DEKOLT 42-LATKI – Uroda 40 plus

Locacid na twarz, Zorac na szyję – PODRAŻNIENIE NA SZYI – Uroda 40 plus
Locacid na twarz, Zorac na szyję – pielęgnacja w czasie kuracji
Muszę powiedzieć, że znacznie łatwiej, lepiej i skuteczniej ogarnęłam pielęgnacje okołokuracyjną. Co na pewno wynika z ubiegłorocznych doświadczeń i dobrego rozpoznania tego, czego moja skóra potrzebuje w okresie podrażnienia i co naprawdę je łagodzi. Po prostu mogłam uniknąć eksperymentów i poszukiwań, tylko w ciemno zaopatrzyłam się we wszystkie skuteczne dla mojej cery kosmetyki.
Przede wszystkim zakupiłam Cetaphil MD, który ostatnio sprawdził się lepiej niż regenerujący Cicaplast La Roche Posay czy Cicalfate Avene. Jest lekki a mimo to działa i radzi sobie z odstającymi skórkami. Często też mieszam go z podkładem lub kremem CC – niweluje skórki i rolowanie się podkładu na nawet lekko łuszczącej się skórze, sprawia też, że kosmetyki do makijażu lepiej się rozprowadzają.
Do pielęgnacji na noc i na dzień – na zmianę z Cetaphilem MD włączyłam kosmetyki z Biochemii Urody. Tym razem mój wybór padł na:
- Serum łagodzące S.O.S.
- Eliksir winogronowy D.N.A.
- Olej z żeń-szenia 100%
- Olej tamanu
- Żel hialuronowy kwiatowo-arganowy
Używałam ich na zmianę, dowolnie – w zależności od ochoty i nastroju 😉 Napiszę niebawem recenzję każdego z nich, póki co generalnie mogę stwierdzić, że ten wybór był dobry i dzięki temu całkiem bezboleśnie i łagodnie przeszłam całą kurację.
Oczywiście nie rozstawałam się także z kremem z filtrem – moim ulubionym ultra lekkim fluidem Anthelios XL La Roche Posay.
Efekty?
Wydaje mi się, że moja skóra jest niebo lepsza niż przed kuracją – czyli sprzed dwóch lat. Jest jednolita i gładka, bez przebarwień. Wychodzę z domu nawet bez makijażu, a na co dzień używam wyłącznie lekkich fluidów lub kremów CC i to zmieszanych z Cetaphilem MD, i jest dobrze – twarz jest gładka, satynowa, ma jednolity koloryt i często słyszę komplementy na jej temat 😉
Ale żeby nie było tak kolorowo i żeby nikt zaczynający przygodę z retinoidami nie miał złudzeń – nie, nie wyglądam nagle na 20 lat mniej. Wielka szkoda, ale tak nie jest. Zmarszczki – jest ich na pewno mniej i są płytsze, ale nie zniknęły całkowicie. Tyle, że… one mi naprawdę nie przeszkadzają. Z ręką na sercu – jest ich póki co nie aż tak wiele, żeby rwać włosy z głowy i są mimiczne. Na pewno ich nie przybyło – a tendencję do zmarszczek miałam bardzo szybko i pierwsze wyraźne pod oczami pojawiły się już lekko po 30-stce. To zresztą dla mnie argument za tym, że odpowiednio wcześnie rozpoczęta i prawidłowo prowadzona kuracja retinoidami naprawdę opóźnia powstawanie zmarszczek i w pewnym stopniu niweluje te, których się już nabawiłyśmy.
No ale zmarszczki to nie wszystkie oznaki starzenia się, wręcz – z perspektywy czasu – uważam, że to mniej istotny skutek upływających lat, i to taki, z którym łatwo można sobie poradzić. Teraz wiem na pewno, że to jędrność, a raczej jej brak dodaje nam znacznie więcej lat. Wisząca broda, obwisłe poliki, opadające kąciki oczu, i… zwisające smętnie uszy postarzają nawet najgładsze twarze. A jest jeszcze szyja, dekolt, dłonie – które starzeją się nie wolniej niż buzia i równie szybko zdradzają nasz prawdziwy wiek. I ta okropna długa zmarszczka nosowo-wargowa! Opada coraz niżej, ciągnąc w dół policzki, które niczym puste worki niemal dotykają naszych ramion, a nasze usta robią się cienkie i wykrzywione w smutnym grymasie. Tego nie lubię najbardziej 🙁 I prawdziwym wyzwaniem jest poradzenie sobie z tymi właśnie objawami starzenia się – bez pomocy chirurga plastycznego. Póki co 😉
Nie wiem jak walczyć z uszami – czy Wy też zauważyłyście, że Wam opadają? Że z wiekiem robią się dłuższe i pod ich ciężarem skóra w miejscu połączenia z twarzą naciąga się, marszczy i dodaje nam lat?
Nie dbam też szczególnie o dłonie, choć to zapewne duży błąd, a kremowanie ich choćby tylko kremem z filtrem nie byłoby bardzo trudne. Ale cierpię na kompulsywne mycie rąk – robię to tak często i odruchowo, że chyba nie nadążyłabym z kremowaniem. Nie mam też takiego nawyku. Ale może czas to zmienić, bo plamy na rękach są brzydkie i pewnie łatwo opóźnić ich powstawanie samym tylko odpowiednim kremem?
Dekolt i szyję włączyłam w tym roku do retinoidowej kuracji, więc tu – nawet jeśli efektów spektakularnych na razie brak – mam przynajmniej poczucie, że robię coś dobrego i z sensem, co ma duże szanse na widoczne gołym okiem rezultaty. Ocenię to pewnie po kolejnym roku takiej celowej kuracji, ale już sam fakt nie zaniedbywania tej sfery sprawia, że czuję jestem o nią spokojna 😉
Jędrność… Zaniedbałam gimnastykę i ćwiczenie mięśni, w której pokładałam dość duże nadzieje. Ale po kilku ostatnich strzelonych z nudów selfie w aucie stwierdziłam, że buzia gładka, ale wisi – koniecznie trzeba coś z tym zrobić. No a skoro spędzam trochę czasu w samochodzie, i skoro stoję w korkach i mam czas na selfie, to może spożytkuję ten czas na gimnastykę? I od 5 dni regularnie, codziennie, robię całą serię ćwiczeń, które opisałam tutaj: Ujędrnianie twarzy – gimnastyka i masaż. Bez masażu 🙂 Ale wszystkie ćwiczenia uczciwie wykonuję – pewnie budząc wesołość innych obserwujących mnie kierowców. Ale nie przejmuję się tym – cieszę się, że wykorzystuję ten czas, który zwykle uznawałam ze bezsensownie zmarnowany. Teraz – jeśli tylko bardzo się nie spieszę na jakieś umówione spotkanie – nawet lubię sobie postać w korku 😉 Ogólnie – gorąco polecam wszystkim kobietom taki sposób na wykorzystanie czasu w korkach. Jest to zdecydowanie bezpieczniejsze niż komórka, malowanie paznokci czy robienie makijażu . Jestem czujna i skoncentrowana na drodze, tylko po prostu robię sobie głupie miny 😉
A teraz czas na letnie rozstanie z retinoidami i odnowienie przyjaźni z witaminą C 🙂
Też lubię Cethapil i najlepiej się u mnie sprawdza jako nawilżacz i “załagadzacz”. Faktycznie jest lekki i nie roluje się co inne produkty tego typu lubią robić. Co do retinolu, to w tej zimy z nim nie eksperymentowałam, ale na przyszły sezon już mam kupiony Tiacneal Avene. Na mocniejsze preparaty się nie skuszę, bo mam wrażliwą cerę i generalnie źle znosi retinol. A teraz oczywiście czas na wit. C 🙂
Jestem w szoku że udało ci się pozbyć tych brązowych plam. U mnie locacid po półrocznej kuracji ich nie ruszył. Teraz odstawilam go i stosuję serum z wit. C i peelingi azelainowe bo mimo czterdziestu lat zmagam się z teadzikowa i lojotokowa cerą. Anthelios ultra lekki nie bardzo się u mnie sprawdza bo żaden podkład mineralny się na nim nie trzyma. Możesz polecić jakieś inne kremy z filtrem?
Myśle, że one były w miarę świeże i może dlatego łatwo poszło. Sama też nie umiem na 100% powiedzieć co najbardziej im pomogło, choć pewnie to wspólne działanie złuszczania retinoidami, ochrona p-słoneczna i na pewno witamina C.
Skoda, że ten ultralekki Anthelios się u Ciebie nie sprawdził – dla mojej cery jest bezkonkurencyjny. Z moich ulubieńców całkiem dobra jest też Vichy matująca emulsja – faktycznie matuje, ale nie wiem jak się sprawdzi w połączeniu z podkładem mineralnym. Może poprosisz w aptece o próbkę?
A kilka dni temu kupiłam Biodermę Anti-Age, tylko 30-stkę – taką: http://wizaz.pl/kosmetyki/produkt,41779,photoderm-anti-age-spf-30-30-uva.html. Użyłam go 2 razy dopiero i na razie jestem zadowolona, ma też całkiem dobre opinie na wizażu, ale nie jest tani, zwłaszcza, że to tylko 30 ml. Też może by Ci udało dostać próbkę, żeby przetestować? A, i teraz jest promocja w SuperPharm, jeśli masz gdzieś w pobliżu, może warto skorzystać – 40% rabatu na wszystkie kosmetyki przeciwsłoneczne Biodermy, LRP i kilku innych aptecznych firm, z kartą Lifestyle. Udało mi się kupić zapas kosmetyków taniej niż w najtańszych aptekach internetowych 🙂
Dzięki:)Rozejrzę się za ta Biodermą,bo wygląda zachecająco.Ma wysokie PPD.
Pozdrawiam serdecznie.
Osobiście poleca, kosmetyki marki Vichy. Miałam okazję wypróbować zarówno linię idealia jak i liftactive i z obu jestem bardzo zadowolona. Moja skóra nabrała świeżości, wygląda na wypoczętą (mimo,że pracuje 5dni w tyg po kilkanaście godzin), jest nawilżona i wygładzona. Warto wypróbować.